*Elesis*
Zaraz po zaciągnięciu Adda do swojego pokoju i zmuszeniu do wypicia herbaty z resztą, zaczęliśmy się pakować. Wbrew temu co myślałam ,dość szybko się za-zbieraliśmy. Już na następny dzień byliśmy gotowi. Zjedliśmy pyszne śniadanie ,a dokładniej tosty z ziołami przygotowane przez Renę.Boziu jak ona genialnie gotowała... Po śniadaniu troszkę odpoczęliśmy i ruszyliśmy do Ranox. Nie wiedziałam po co nas tam wzywają. Add nam tylko wytłumaczył ,że ich zaatakowali i nic więcej ,a teraz mu się włączył tryb wyścigówki i ledwo go teraz gonię nie wspominając o reszcie która na jego tępo w dupie i idą swoim tempem. Właściwie dlaczego go tak gonię? Dobra poddaje się...
-Add, zwolnij to że ty latasz na dynamach to nie znaczy ,że mamy za tobą biegać.-skrzyżowałam ręce żeby wyglądać poważniej. Huehue....tak naprawdę to ja też ledwo zipię ale po co mu to wiedzieć. Sam nie miał na sobie ani jednej kropelki potu. To troszkę bulwersujące. Ten stanął ,zszedł ze swoich dynam i dopiero wtedy się odwrócił mierząc odległość dzielącą go od reszty. Skrzywił brew, zamknął oczy i ponownie wszedł na swoją technologię. Chwila... jest ich tylko trzy...gdzie pozostała trójka? Nagle coś zmusiło mnie do zdjęci kolan wpół. Nim się obejrzałam na czymś siedziałam....tak dokładnie to to mnie wręcz niosło. Sprawa z dynamami rozwiązana. Siedzę na nich.
-Nie wiem czy wiesz ale oni raczej mnie nie ścigają i idą swoim tempem. Nie umiesz kłamać. Powiedziałaś to po to żebym zwolnił, bo nie nadążasz, prawda?- spojrzał na mnie i się wyszczerzył. Kurde, rozgryzł mnie. Co by mu tu powiedzieć..-
-Wiedziałem. Masz beznadziejną formę jak na Przywódcę Czerwonych Rycerzy....
-Powiedział to koleś ledwo używający swoich nóg...,a jeśli tak bardzo chcesz sprawdzić moją formę to może byśmy tak kiedyś ze sobą powalczyli?
-Dla mnie spoko, ale nie teraz nie mam nastroju ,a tak poza tym to już prawie dochodzimy do Ranox.
Pokazał palcem na miotającą się kilka metrów od nas chmurę popiołu. Wyglądało to jakbyśmy wchodzili do bram piekła. Przez cały czas siedziałam na dynamach. Były BARDZO niewygodne ale nogi mnie bolały. Muszę potrenować. Po kilku minutach dołączyli do nas Elsword i reszta. Widok "bram piekła" wciągnął ich bez reszty w zamyślenie i milczenie. Korzystając z okazji uderzyłam Elsa rękojeścią mojego miecza co go obudziło i nadepnął na stopę Aishy pewnie po to żeby ocudziła resztę. Wyglądało to jakby przekazywali sobie ból tylko ,że każdy nowo przekazany cios był dwa razy silniejszy. Biedny Raven stał na końcu tego łańcuszka. Spojrzałam w stronę Adda ale ten był już na dole wzgórza i się rozglądał. Nagle wyleciała na niego istota podobna do centaura. Dynama wyleciały spode mnie powodując obicie mojej kości ogonowej na twardej skale. Wstałam szybko żeby spojrzeć co zrobi Add z napastnikiem. Ten sztywno ruszył dynamami do przodu przebijając przeciwnika. Krew wytryskająca z pleców pobrudziła nie tylko koński grzbiet wroga ale też samego Adda. Powoli zeszłam no duł zsuwając się ze wzgórza. Może to nie na miejscu ale boli mnie tyłek od tego upadku... Podeszłam niczym żółw do ciała wroga jakbym wcale nie chciała na to patrzeć. Niestety było tak jak myślałam czyli w skrócie centaur już nie żył. Add spojrzał na moją przerażoną twarz, pochylił się nad zwłokami i otworzył im usta patrząc na jego gardło.
-Spokojnie, i tak nic by nam nie powiedział.- wyprostował się i wyciągnął-Idziemy ?!-krzyknął na resztę która jeszcze stała na wzgórzu.
-Zamiast z tobą walczyć będę musiała nauczyć cię innych form pozbywania się przeciwnika który nie jest demonem...Jakbym z tobą teraz chciała walczyć to byś mnie zabił....-powiedziałam z wpół uśmiechu. Tak na prawdę to nie było śmieszne bo przez cały czas miałam ciało tamtego centaura przed oczami. Oj Ara mu przygotuje kazanie jak dojdziemy. Biedny Add....i biedny centaur...chyba...
Powoli zaczynałam widzieć czerwone kontury miasta popiołu i ognia. Wszyscy przez cały czas milczeli. Ara jechała na Eun z rękami skrzyżowanymi na piersi. Pewnie już wymyślała swój monolog. Lubię ją za jej charakter ...i łatwo się rumieni, co dość słodko u niej wygląda. Przede mnie nagle wybiegła burza energii którą była Aisha i Elsword którzy się ścigali podkładając sobie nawzajem nogi. Też przydałoby się ruszyć bo zostawiają mnie w tyle. Nim się obejrzałam tylko ja ciągle wlokłam się z Addem, jednak tylko wydawało mi się ,że szybko chodzi. Złapałam Adda za dłoń i szarpnęłam za sobą ,co zmusiło go do zejścia z tych swoich dynam i pobiegnięcia.
*************
Po wejściu do miasta wszyscy mierzyli białowłosego wzrokiem. W sumie się im nie dziwię. Jego ubranie niby było czarne ale nie zmienia to faktu ,że ciągle widać plamy krwii po jego przeciwniku. Taaa...kilka minut po wejściu do miasta przyszedł po nas tak nazwany w tych stronach lokaj Sebastian. Zaprowadził nas do swojej pani. Był równie śmiertelnie poważny co jego pracodawca Adel. Byłą ona dość młodą dziewczyną z krótkimi brąz włosami i kwiatkiem we włosach. Z tego co zdążyła nam opowiedzieć straciła ona władzę w nogach.Właściwie od kiedy znajdowałam się w jej domu moją główną uwagę przykuł właśnie jej wózek inwalidzki. Troszkę mi jej szkoda,to musi być dziwne uczucie nie mieć władzy w nogach. Opowiedziała nam mniej więcej jak wygląda sytuacja. Ilustrowało się to podobnie jak z demonami. Istoty z popiołu i nie tylko,wdarły się na nie swój teren z zamiarem przejęcia władzy... Będzie kosztowało nas to sporo wysiłku. Powiedziała nam ,że mamy tydzień na zwiedzanie i zapoznanie się z pobliskimi terenami i ludźmi. Poczułam się trochę jak w wielkim gospodarstwie agroturystycznym. Jej lokaj wskazał nam pensjonat w którym będziemy mieszkać. Był WIELKI i jeszcze do tego PIĘKNY. Taki czerwony <3 . Kiedy do niego weszliśmy na naszych twarzach ukazał się jeden wielki wyraz "łał". Ściany były wyłożone ciemnym drewnem, w ścianie był kominek na przeciwko którego leżały fotele i kanapy z siedziskami wyłożonymi czerwonymi poduszkami. Zaraz nieopodal drzwi leżała recepcja w której nikogo nie było. Sebastian podał nam klucze dodał tylko słowa "-Miłego pobytu" i wyszedł. Elsword, Raven, Ara, Aisha i reszta pobiegli do pokojów. Zostałam tylko ja, Eve, Add który usiłował znaleźć jakieś brudne miejsce skrobiąc w ścianie aby potem móc skomentować jaki tu syf, ale ta po prostu lśniła jak reszta rzeczy tutaj. Przeszłam, pokręciłam się trochę po recepcji i stanęłam na środku pomieszczenia patrząc się na żyrandol.
-Elesis!-usłyszałam pełen entuzjazmy głos. Odwróciłam się w stronę Adda ale to nie on, Eve też...no to kto to wykrzyczał. Rozglądałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu tego kogoś kiedy coś nagle uniosło mnie w powietrze i obróciło tuląc do siebie. Ok. Teraz, Elesis odwrócisz się i zobaczysz kto to jest. 3...2...1...
Już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz