Ok a więc tak oto prezentuje wstęp do mojego opowiadania mam nadzieję ,że się wam spodoba cx
Z góry przepraszam za pojawienie się jakichś błędów
Enjoy.
Po bardzo długim i wyczerpującym ,długoletnim treningu Elesis postanowiła wrócić do Ruben gdzie w obecnej chwili przebywał i jej brat i dom .
-Ciekawe jak teraz wygląda ? - powiedziała do siebie dziewczyna spoglądając na nieco spalone i pomięte zdjęcie chłopca o szkarłatnym kolorze włosów . Szła ona po nieco już wydeptanej ścieżce w środku lasu . Z każdym krokiem poniektóre miejsca zaczęły się jej powoli przypominać. Co chwilę trochę przyśpieszał bo wiedziała ,że jest już coraz bliżej swojego celu. W końcu zaczęła biegnąć ,nie zważając na to że jej wielki miecz przywiązany do jej pleców zaczyna rękojeścią rysować po jej karku.
Biegła tak już dobre pół godziny aż nagle zobaczyła. Jej ukochany dom. Był nieco zaniedbany co raczej jej nie zdziwiło bo w końcu zostawiła go pod opieką dość wybuchowego 13-latka ... A teraz? Ile on ma lat ? Chyba 16. Zwolniła i powoli podeszła do nieco podrapanych drzwi. Nad niemi wisiał napis "Elsword & Elesis". Przypomniało jej się jak zrobili go w dzieciństwie po czym się pobili... Cóż każdy ma swoje sentymenty. Łza powoli zaczęła się jej kręcić w oku. Dziewczyna delikatnie dotknęła klamki aby otworzyć drzwi. "-A gdyby mu tak zrobić niespodziankę ?"-pomyślała . Z tego co pamięta lubił on spać do 14 z czym miał wielki problem ponieważ na ich wspólne treningi budziła go o 7 nad ranem. "-Jest godzina 11 więc chyba jeszcze śpi...". Dziewczyna po długim namyśle otworzyła drzwi i pierwsze co zobaczyła to jeden WIELKI nieopisany syf w jej ukochanej kuchni połączonej z jadalnią. Wszędzie wisiały jego ubrania nie wspominając już o bieliźnie....
-Zaraz po zrealizowaniu mojego planu muszę tu posprzątać - mruknęła pod nosem spoglądając pedantycznie na spleśniałą kanapkę. - Przecież z tego co mi pisał w listach to od czasu ,do czasu odwiedza go jego drużyna... a w tej drużynie są trzy dziewczyny. Naprawdę im to nie przeszkadza ?.
Przez chwilę miała nadzieje ,że gdyby zapowiedział swoją wcześniejsza wizytę to może by posprzątał. Chyba. Kończąc rozmyślać o wszechobecnym bałaganie zwinnie unikając wdepnięcia w nieokreśloną fioletową substancję na podłodze przeszła do drzwi od sypialni. Powoli uchyliła drzwi ,które dość donośnie zaskrzypiały (czego naprawdę nie chciała). Ku jej zdziwieniu hałas ten ledwo go ruszył. Najbardziej zdziwiło ją ,że w sypialni było czysto..."-Ciekawe co z łazienką?"-pomyślała.
Po cichu podeszła do łóżka i ujrzała swojego najukochańszego brata. Miała ochotę po prostu go przytulić i tak wła...-"Nie! Zrealizuję mój szatański plan i go przestraszę."-zaprzeczyła swoimi myślami. Powoli odwróciła go na plecy (ten to ma sen..) i stanęła tuż nad łóżkiem i zawisła swoją twarzą nad jego. Powoli podniosła rękę i palcem wskazującym dźgnęła go w policzek.
Nagle jego oczy się otworzyły. Teraz nadeszła główna część planu a jest nią-
-Bu ! -Krzyknęła z uśmiechem prosto w twarz Elsa.
-AAAA!-Elsword odruchowo przeturlał się na bok pod ścianę z dala od zagrożenia.- Elesis ?! Co tu do świętej Kapłanki Wiatru robisz ?! - Krzyknął nie wiedząc jakiego wyrazu twarzy użyć bo płakał ,śmiał się i jeszcze do tego był ostro zdziwiony. Elesis przez śmiech ledwo oddychała gdy nagle poczuła na swojej piersi czyjąś głowę. To Elsword się do niej przytulał. Dziewczyna się uśmiechnęła i tez się do niego przytuliła.
-Nigdy więcej mnie nie zostawiaj- powiedział przez łzy Elsword.
-Spokojnie nie zostawię- uśmiechnęła się z łzami w oczach- chyba ,że nie zmieszczę się tu z tymi śmieciami...-powiedziała śmiejąc się.
(...)- i mniej więcej to teraz tak wygląda- powiedziała Elesis wycierając ostatni talerz na którym wcześniej leżał jakiś długowieczny naleśnik.
- A własnie ! Ostatnio w krypcie jest spora nadwyżka demonów.-Powiedział Els-Może by tam tak posprzątać? Przy okazji sprawdzisz moje umiejętności.-powiedział.
-Jasne tylko pierwsze pościeraj tą fioletowa substancję- powiedziała Elesis- A tak właściwie co to jest ?- Zapytała go o to męczące ją przez długi czas pytanie.
-To jeden z nieudanych eksperymentów Reny, Aishy i Ary - powiedział- Rena i Ara po prostu chciały dodać truciznę do swoich broni ,a to dziecko Aisha musiała się oczywiście za to zabrać....
-Oj nie przesadzaj. Z resztą pamiętaj ,że "kto się czubi ten się lubi".-powiedziała spoglądając z uśmiechem na Elsworda który z powodu rumieńców spuścił głowę w kierunku podłogi.
-A poza tym....-CZEKAJ CZY TY MIESZKAŁEŚ Z TRUCIZNĄ NA PODŁODZE ?-wykrzyczała dziewczyna.-Mam nadzieję że te demony z krypty do których za chwilę idziemy mocno ci biznes spiorą. A teraz ubieraj zbroję idziemy!
-Aye! Tylko zostawię kartkę ,że wychodzę z tobą do krypty bo moi przyjaciele zaraz wrócą i będą się o mnie martwić.
-Ok tylko szybko- mruknęła dziewczyna odwijając materiał z jej miecza.
Miejsce to było wręcz odcięte od słońca i wszelkiego światła . Trawa (jeżeli jakaś się znalazła) była wysuszona i wyblakła. Pomiędzy dwoma drzewami była mała ceglana budowla wyglądająca jak magazynek na akcesoria ogrodnicze. Mimo swojego niepozornego wyglądu było to wejście do krypty. Szaro-fioletowe niebo dodawało mroczności temu miejscu. Obecność mrocznego Eldrytu była wręcz namacalna. Rodzeństwo stanęło przed wejściem i wtedy Elesis wytłumaczyła Elswordowi swój plan,
-Kilka metrów od wejścia jest rozgałęzienie dróg. Ja pójdę lewą ,a ty prawą. Spotkamy się w centrum krypty przy wyważonych kamiennych wrotach tam wytłumaczę dalszą cześć planu.
-Dobra. Powodzenia - powiedział Elsword z uśmiechem.Po czym pobiegł w kierunku ryków demonów.
Elesis nie chcąc być gorsza pobiegła w swoim kierunku. Nagle zobaczyła demony. Było ich dość sporo "-ale co to dla mnie?"-pomyślała i ruszyła na nich z mieczem.
-Miecz Zwycięstwa !- Krzyknęła uderzając swoim mieczem w ziemię tworząc pęknięcia. Jej Cleymore zaczął się powoli spowijać jasną aurą po czym zamienił się w gigantyczny miecz którym dziewczyna ścierała swoich wrogów na pył. Mimo wielokrotnego powiększenia jej miecza ,fakt ten nie zniechęcił jej wrogów ,a nawet bardziej zachęcił do ataku. Demony powoli padały na ziemię ale jak by na zawołanie kiedy jeden upadał przychodziła dwójka nowych i jeszcze bardziej agresywnych. Nagle dziewczyna zobaczyła fioletowy błysk w kacie jej oka...To nie mógł być demon-alchemik ich magia jest zimna i wręcz przenikliwa. To światło było inne. Wypełnione energią i jaskrawe. Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła czyjąś sylwetkę otoczoną jakąś nazo-technologią. Widok ten ją zdekoncentrował i zmusił do odwrócenia uwagi od wroga.
Nim się obejrzała poczuła twarde i przepełnione mroczną energią uderzenie w głowę. Padła na ziemię . Zdążyła tylko cicho wymamrotać:
-T-to...to...Diuter...- Po tym zdaniu jej zacisk na rękojeści miecza się obluzował ,a ona sama straciła przytomność.
Oki to na razie tyle mam nadzieję ,że ten wstęp was zachęci do czytania dalszych rozdziałów i ogólnie się wam spodobał :)
Do następnego :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz