Miłego czytania :3
*Elesis*
Dlaczego zawsze mnie spotykają takie sytuacje ? Dlaczego nigdy ja nie mam okazji kogoś uratować? To zaczyna robić się denerwujące. Do tego jeszcze mam mokrą twarz... Ok to już chyba pora żeby się obudzić. Powoli otworzyłam oczy i chciałam otrzeć sobie twarz z wody ale mi się nie udało. Moje ręce były związane z tyłu i przywiązane do ściany. Siedziałam na zimnej ziemi ,a moje ubrania nie dość ,że były całe wilgotne to jeszcze podziurawione. Strasznie bolała mnie głowa. Słyszałam w niej nieprzyjemny pisk ,a dźwięki i odgłosy wody wręcz ogłupiały moje zmysły. Nie widziałam żadnego pozytywu w mojej obecnej sytuacji. Spuściłam głowę i obserwowałam jak po moich czerwonych włosach leżących na ziemi chodziły karaluchy. Miałam ochotę zwymiotować. Nagle w kącie pomieszczenia usłyszałam cichy szept. Przestraszona podniosłam głowę do góry i spojrzałam w stronę niepokojącego dźwięku. Siedział tam skuty w kajdany, niebieskowłosy chłopak. Ciężko oddychając, co dwa oddechy wymawiał słowo "Lu"...Nie do końca wiedziałam kto lub co to jest ten "Lu" ale byłam z lekka zdziwiona jego wyglądem. Miał pociętą twarz i był wychudzony do tego stopnia ,że została z niego sama skóra i kości. Chłopak powoli podniósł głowę i spojrzał w moją stronę. Jego usta były spierzchnięte ,a twarz przykryta włosami. Powoli zaczął otwierać usta aż w końcu powiedział lekko schrypniętym głosem:
-J-jak się n-n-na-nazywasz ? - powiedział cicho prawie szeptem.
-Elesis -nie do końca wiedziałam po co prowadzę ten dialog. Przez cały czas byłam osowiała i miałam ochotę zwymiotować ale w takich sytuacja lepiej nie szukać sobie wrogów ,a wręcz odwrotnie, przyjaciół.- A ty ?- powiedziałam z lekką pewnością w głosie.
-Ciel -powiedział- miło mi cię poznać- uśmiechnął się.
Byłam bardzo zdziwiona. Nie sądziłam ,że w takich sytuacjach ktokolwiek jest w stanie się uśmiechać ,a tu paczcie. On się wręcz szczerzy. Odwzajemniłam uśmiech i miałam zamiar dalej kontynuować rozmowę ale wtedy usłyszałam trzask prawdopodobnie jakiejś metalowej bramki. Szybko odwróciłam się i już miałam wstawać kiedy coś mnie szarpnęło. A, no tak kajdany. Jęknęłam do tego stopnia głośno ,że Ciel się odwrócił w moją stronę. Skinęłam głową na znak ,że wszystko ze mną w porządku. Klęknęłam na kolanach i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Do pomieszczenia wszedł z trzaskiem jakiś osobnik. Był od góry do dołu ubrany w jakieś czarne szmaty ,a twarz miał owiniętą białym bandażem, obryzganym czerwoną cieczą. Zaraz po tym jak wszedł obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Iluzja? Uderzyłam głową w ziemię powoli tracąc przytomność. Nie byłam pewna co się teraz stanie. A co z Cielem? Powoli traciłam świadomość.
-Ciel...
*Add*
Dobrze więc. Śledziłem tego goście już nie małą ilość dni. Co on robił na plaży? I czemu akurat Elesis ? Nie spodziewałem się ,że tak szybko zacznie działać cokolwiek ma zamiar zrobić. Jako teraz podążam jego śladem i zaraz zacznie padać deszcz muszę się pośpieszyć nim ślady się zamarzą . Obstawiając najczarniejszy scenariusz prawdopodobnie Elesis już nie żyje. Nie, nie, nie...Nie mogę tak myśleć. Czerwonowłosa może być w niebezpieczeństwie. Nazwała mnie swoim przyjacielem ,a więc obowiązkiem takiej osoby z tego co czytałem w książkach jest jej uratowanie. Tak. To mój priorytet. Moja zemsta jest w obecnej chwili najmniej ważna. Racja. Rażę nienawiść do tego człowieka ale jeszcze nigdy nie przypuszczałem że będzie mogło istnieć coś ważniejszego od tego. A, tu proszę poznałem Elesis i tak to teraz wygląda. No cóż...
Add ogarnij się, liście zaczynają cię okładać po twarzy! Według moich dynam zostało mi tylko trzydzieści sześć minut drogi...
- Muszę się pośpieszyć!
Przepraszam za tą oszałamiającą (NIE xD) długość rozdziału .
Do następnego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz