Ostatnio fabuła zrobiła się jakaś niemrawa i nic nie trzyma się kupy ;-;
W tym rozdziale postaram się pozamykać wszelkie niedomknięte wątki i niewytłumaczone zachowania.
Mam nadzieję ,że w tym rozdziale wszystko naprostuje i zrobię z tego opowiadania coś czytelnego i nienudzącego xd
A więc ENJOY :3
Był ranek. Słońce wpadało przez lekko uchylone okno ,a wiatr lekko unosił zasłony od pokoju Elesis. Czerwonowłosa leżała zwinięta w kłębek pod kołdrą gdy niedaleko niej na fotelu spoczywała Rena pijąca powoli ciepłą kawę. Kiedy Elesis zaczęła powoli dawać pierwsze oznaki życia, przewracając się z boku na bok i mrucząc niezadowolona faktem iż cokolwiek zakłóciło jej sen. Zielonowłosa zerknęła na nią z uśmiechem. Zaspana wojowniczka wyglądała jak niewyspane niemowlę które domaga się większej ilości snu. Rozmyślanie Elficy przerwał nagły ruch czerwonowłosej która podniosła się niczym robot.
-Jestem za-...!- Elesis chciała coś wykrzyczeć ale tylko gdy chciała dokończyć zdanie wyrażające jej zniesmaczenie poczuła na swojej głowie dłoń zielonowłosej która z niewyobrażalną siłą (choć nadal lekko) położyła ją z powrotem na poduszkę.
- Teraz kiedy znowu leżysz na łóżku możesz kończyć. Jesteś zbyt osłabiona żeby wstać. Nawet nie wiesz ile się strachu najedliśmy kiedy Add cię przyprowadził,a raczej przyniósł z powrotem. Twój stan był prawie krytyczny.- Powiedziała Rena ze spoważniałą już z lekka minom. Elesis przysłuchawszy się słowom Reny zmieniła wyraz twarzy na zasmucony po czym powiedziała zachrypniętym głosem
- Jestem za słaba Nie jestem się w stanie pozbyć własnych słabości. Poza tym ostatnio ciągle trzeba mnie ratować.- Powiedziała przewracając się na bok gotowa do rozmowy.
-Oj nie przesadzaj. Może i jesteś przywódcą Czerwonych Rycerzy ale to nie zmienia faktu iż jesteś kobietą. Kobiety przecież powinno się..-nie dokończyła swojego monologu jakie kobiety są delikatne i że powinno się je ratować niezależnie od sytuacji.
-Rena ja nie chcę być tym typem dziewczyny ,a tak poza tym to Elsword rzadziej się ode mnie w kłopoty ładuje. Kompletnie tego nie rozumiem. Może to kwestia szczęścia?
-Elesis skończ robić z siebie silną i niezależną kobietę. Nie możesz przecież wszystkiego zwalać na siebie bo jeszcze w depresję popadniesz albo już kompletnie odizolujesz się od ludzi żeby nie daj boże ktoś cie nie ratował.-Rena wyjechała z facepalmem ale potem jak zobaczyła ,że czerwonowłosa się uśmiecha ona też nie mogła się powstrzymać. Elesis właśnie za to ją lubiła. Była bardzo entuzjastyczna i jak widziała gdy ktoś się smuci musiała ,ale to musiała go pocieszyć. Ale po kilku sekundach usta jak i oczy Reny spoważniały. Nie. One nie wyrażały żadnych uczuć. Wzięła głęboki i powiedziała.
-Add opowiedział nam kiedy spałaś co tam robił i jakie ma powiązanie z twoim byłym przyjacielem.
-Czy on nie żyje ? -wymruczała Elesis z lekkim strachem w głosie. Rena spojrzała na nią ze współczuciem. Z jej wzroku można było wywnioskować wiele. Aż za wiele. Czerwonowłosa spuściła wzrok i słuchała dalej.
- Historia jest dość skomplikowana. Przed tym jak Armin dołączył do oddziału Czerwonych Rycerzy był jednym z tak zwanych "hrabiów". Add pozbawiony rodziny został tam wysłany jako "szmaciana lalka do wyżywania się" bynajmniej tak nam powiedział. Jak sama nazwa mówi łatwo przypuszczać że się nad nim znęcał. Powiedział nam też o jego świętej pamięci bracie który według niego, nie był lepszy...-Zielonowłosa zerknęła na przerażoną Elesis. Czerwonowłosa milczała przez dłuższą chwilę po czym się uśmiechnęła i powiedziała:
-Muszę więcej trenować- Miała smutne oczy. Rena odwzajemniła uśmiech i także zboczyła z tematu przypuszczając iż czerwonowłosa nie chce już dłużej o tym rozmawiać. Elesis powoli usiadła przed fotelem Reny przez cały czas siedząc pod kołdrą aby ta nie użyła znowu siły. Wyciągnęła nogi i wypaliła :
-Co tam u Ravena ? -wyszczerzyła się widząc jak zielonowłosa spala buraka. Wyglądało to dość komicznie. Jeśli Rena o czymś myśli to łatwo wywnioskować co ,a jak kłamie to od razu to widać.
-D-Dobrze- wydukała chowając twarz w grzywce - ,a co u...- ELESIS !-nie zdążyła dokończyć ,a do pokoju wparował Elsword. Nie. On nie wparował. On prawie wybił drzwi z zawiasów przeszedł niczym burza przez pokój czerwonowłosej i skoczył na łóżko tuląc się do niej. Dziewczyny zaczęły się śmiać. Elsword wyglądał jak dziecko. Prawdopodobnie słysząc hałas do pokoju zajrzeli też Raven, Ara, Aisha, Chung i Eve mrucząca pod nosem fakt iż strasznie hałasują. Po pięciu minutach śmiechu Elesis poczuła prawdziwie domową atmosferę. Nie, kogoś brakowało. Korzystając z zamieszania wymknęła się ze swojego pokoju. Bądźmy szczerzy, oni muszą mieć coś z oczami nie zauważając faktu iż wychodzi z własnego pokoju. No cóż...trudno. Starając się nie hałasować na wiecznie skrzypiących schodach. Uchyliła drzwi wyjściowe i zerknęła w stronę jednego drzewa na jej ulubionym pagórku. Bardzo lubiła tamto miejsce, ze względu na to ,że bardzo dobrze jej się tam myślało. Z tego co zauważyła ostatni jej czasy Addowi to miejsce też przypadło do gustu. Bardzo często tam siedział przez co ona przestała tam przesiadywać chcąc uniknąć dziwnych sytuacji. Z reguły jak są sam na sam to albo musi ją ratować, albo kończy się na tym że Elesis jest zmuszona czerwienić się ze wstydu. Tego drugiego wręcz nienawidziła. Zaczęła do niego biec ale w możliwie najcichszy możliwy sposób.
-Elesis, proszę odpuść sobie. Mam się przestraszyć osoby ledwo dorastającej mi do nosa ? Proszę.-odwrócił się do niej profilem i uśmiechnął się w sposób typowy dla niego, taki....szyderczy. Dziewczyna starając się unikać jego uszczypliwych uwag ,prawie że wymijając jego wypowiedzi zapytała:
-Nie chcesz iść do domu ? Rena i Aisha będą robić kawę i nie będzie za dobra jak ostygnie...-powiedziała siadając koło białowłosego.
-Mamy misję z Sander. Posyłają nas do Ranox. Rozumiesz ile przez ten cholerny popiół będę miał brudnych ubrań ?!- syknął
-Oj no dostrzeż pozytywy. Może poznamy kogoś ciekawego.-uśmiechnęła się czerwonowłosa.
-Oraz jest 50% szans ,że cię porwie i będzie próbował zabić wcześniej torturując...-wymruczał z niesmakiem jakby ratował Elesis po raz pięćdziesiąty raz.- ostatnio często wpadasz w kłopoty. Jak się tak namyśleć to współczuje twoim podwładnym...
-Po pierwsze to nigdy nie musieli mnie ratować,a po drugie...no....ten...dziękuję...-powiedziała po czym natychmiast zasłoniła twarz włosami.
-Pff...wiedziałem ,że przyjdziesz mi podzięko...-dziewczyna walnęła go barkiem aby nie kończył zdania.- Mogłabyś nie używać przemocy?! Ja ci tylko mówię jaka jesteś przewidywalna.-przerwał na chwilę po czym dołączył- gdy byłem CIE URATOWAĆ, wypuściłem z lochów jakiegoś niebiesko-włosego kolesia wyglądającego jak siódme nieszczęście. Powiedział ,że idzie do Ranox szukać niejakiej....Lu?
-Będzie ciekawie- powiedziała czerwonowłosa z uśmiechem wstając podpierając się o ramię Adda.
Ten tylko popatrzył na nią jakby zwariowała.
-Oj nie przesadzaj. Może i jesteś przywódcą Czerwonych Rycerzy ale to nie zmienia faktu iż jesteś kobietą. Kobiety przecież powinno się..-nie dokończyła swojego monologu jakie kobiety są delikatne i że powinno się je ratować niezależnie od sytuacji.
-Rena ja nie chcę być tym typem dziewczyny ,a tak poza tym to Elsword rzadziej się ode mnie w kłopoty ładuje. Kompletnie tego nie rozumiem. Może to kwestia szczęścia?
-Elesis skończ robić z siebie silną i niezależną kobietę. Nie możesz przecież wszystkiego zwalać na siebie bo jeszcze w depresję popadniesz albo już kompletnie odizolujesz się od ludzi żeby nie daj boże ktoś cie nie ratował.-Rena wyjechała z facepalmem ale potem jak zobaczyła ,że czerwonowłosa się uśmiecha ona też nie mogła się powstrzymać. Elesis właśnie za to ją lubiła. Była bardzo entuzjastyczna i jak widziała gdy ktoś się smuci musiała ,ale to musiała go pocieszyć. Ale po kilku sekundach usta jak i oczy Reny spoważniały. Nie. One nie wyrażały żadnych uczuć. Wzięła głęboki i powiedziała.
-Add opowiedział nam kiedy spałaś co tam robił i jakie ma powiązanie z twoim byłym przyjacielem.
-Czy on nie żyje ? -wymruczała Elesis z lekkim strachem w głosie. Rena spojrzała na nią ze współczuciem. Z jej wzroku można było wywnioskować wiele. Aż za wiele. Czerwonowłosa spuściła wzrok i słuchała dalej.
- Historia jest dość skomplikowana. Przed tym jak Armin dołączył do oddziału Czerwonych Rycerzy był jednym z tak zwanych "hrabiów". Add pozbawiony rodziny został tam wysłany jako "szmaciana lalka do wyżywania się" bynajmniej tak nam powiedział. Jak sama nazwa mówi łatwo przypuszczać że się nad nim znęcał. Powiedział nam też o jego świętej pamięci bracie który według niego, nie był lepszy...-Zielonowłosa zerknęła na przerażoną Elesis. Czerwonowłosa milczała przez dłuższą chwilę po czym się uśmiechnęła i powiedziała:
-Muszę więcej trenować- Miała smutne oczy. Rena odwzajemniła uśmiech i także zboczyła z tematu przypuszczając iż czerwonowłosa nie chce już dłużej o tym rozmawiać. Elesis powoli usiadła przed fotelem Reny przez cały czas siedząc pod kołdrą aby ta nie użyła znowu siły. Wyciągnęła nogi i wypaliła :
-Co tam u Ravena ? -wyszczerzyła się widząc jak zielonowłosa spala buraka. Wyglądało to dość komicznie. Jeśli Rena o czymś myśli to łatwo wywnioskować co ,a jak kłamie to od razu to widać.
-D-Dobrze- wydukała chowając twarz w grzywce - ,a co u...- ELESIS !-nie zdążyła dokończyć ,a do pokoju wparował Elsword. Nie. On nie wparował. On prawie wybił drzwi z zawiasów przeszedł niczym burza przez pokój czerwonowłosej i skoczył na łóżko tuląc się do niej. Dziewczyny zaczęły się śmiać. Elsword wyglądał jak dziecko. Prawdopodobnie słysząc hałas do pokoju zajrzeli też Raven, Ara, Aisha, Chung i Eve mrucząca pod nosem fakt iż strasznie hałasują. Po pięciu minutach śmiechu Elesis poczuła prawdziwie domową atmosferę. Nie, kogoś brakowało. Korzystając z zamieszania wymknęła się ze swojego pokoju. Bądźmy szczerzy, oni muszą mieć coś z oczami nie zauważając faktu iż wychodzi z własnego pokoju. No cóż...trudno. Starając się nie hałasować na wiecznie skrzypiących schodach. Uchyliła drzwi wyjściowe i zerknęła w stronę jednego drzewa na jej ulubionym pagórku. Bardzo lubiła tamto miejsce, ze względu na to ,że bardzo dobrze jej się tam myślało. Z tego co zauważyła ostatni jej czasy Addowi to miejsce też przypadło do gustu. Bardzo często tam siedział przez co ona przestała tam przesiadywać chcąc uniknąć dziwnych sytuacji. Z reguły jak są sam na sam to albo musi ją ratować, albo kończy się na tym że Elesis jest zmuszona czerwienić się ze wstydu. Tego drugiego wręcz nienawidziła. Zaczęła do niego biec ale w możliwie najcichszy możliwy sposób.
-Elesis, proszę odpuść sobie. Mam się przestraszyć osoby ledwo dorastającej mi do nosa ? Proszę.-odwrócił się do niej profilem i uśmiechnął się w sposób typowy dla niego, taki....szyderczy. Dziewczyna starając się unikać jego uszczypliwych uwag ,prawie że wymijając jego wypowiedzi zapytała:
-Nie chcesz iść do domu ? Rena i Aisha będą robić kawę i nie będzie za dobra jak ostygnie...-powiedziała siadając koło białowłosego.
-Mamy misję z Sander. Posyłają nas do Ranox. Rozumiesz ile przez ten cholerny popiół będę miał brudnych ubrań ?!- syknął
-Oj no dostrzeż pozytywy. Może poznamy kogoś ciekawego.-uśmiechnęła się czerwonowłosa.
-Oraz jest 50% szans ,że cię porwie i będzie próbował zabić wcześniej torturując...-wymruczał z niesmakiem jakby ratował Elesis po raz pięćdziesiąty raz.- ostatnio często wpadasz w kłopoty. Jak się tak namyśleć to współczuje twoim podwładnym...
-Po pierwsze to nigdy nie musieli mnie ratować,a po drugie...no....ten...dziękuję...-powiedziała po czym natychmiast zasłoniła twarz włosami.
-Pff...wiedziałem ,że przyjdziesz mi podzięko...-dziewczyna walnęła go barkiem aby nie kończył zdania.- Mogłabyś nie używać przemocy?! Ja ci tylko mówię jaka jesteś przewidywalna.-przerwał na chwilę po czym dołączył- gdy byłem CIE URATOWAĆ, wypuściłem z lochów jakiegoś niebiesko-włosego kolesia wyglądającego jak siódme nieszczęście. Powiedział ,że idzie do Ranox szukać niejakiej....Lu?
-Będzie ciekawie- powiedziała czerwonowłosa z uśmiechem wstając podpierając się o ramię Adda.
Ten tylko popatrzył na nią jakby zwariowała.