Add x Elesis

Add x Elesis

wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 6 "Ogarnij się!"

Jakby to ująć...
Ostatnio fabuła zrobiła się jakaś niemrawa i nic nie trzyma się kupy ;-;
W tym rozdziale postaram się pozamykać wszelkie niedomknięte wątki i niewytłumaczone zachowania.
Mam nadzieję ,że w tym rozdziale wszystko naprostuje i zrobię z tego opowiadania coś czytelnego i nienudzącego xd
A więc ENJOY :3

Był ranek. Słońce wpadało przez lekko uchylone okno ,a wiatr lekko unosił zasłony od pokoju Elesis. Czerwonowłosa leżała zwinięta w kłębek pod kołdrą gdy niedaleko niej na fotelu spoczywała Rena pijąca powoli ciepłą kawę. Kiedy Elesis zaczęła powoli dawać pierwsze oznaki życia, przewracając się z boku na bok i mrucząc niezadowolona faktem iż cokolwiek zakłóciło jej sen. Zielonowłosa zerknęła na nią z uśmiechem. Zaspana wojowniczka wyglądała jak niewyspane niemowlę które domaga się większej ilości snu. Rozmyślanie Elficy przerwał nagły ruch czerwonowłosej która podniosła się niczym robot.
-Jestem za-...!- Elesis chciała coś wykrzyczeć ale tylko gdy chciała dokończyć zdanie wyrażające jej zniesmaczenie poczuła na swojej głowie dłoń zielonowłosej która z niewyobrażalną siłą (choć nadal lekko) położyła ją z powrotem na poduszkę.
- Teraz kiedy znowu leżysz na łóżku możesz kończyć. Jesteś zbyt osłabiona żeby wstać. Nawet nie wiesz ile się strachu najedliśmy kiedy Add cię przyprowadził,a raczej przyniósł z powrotem. Twój stan był prawie krytyczny.- Powiedziała Rena ze spoważniałą już z lekka minom. Elesis przysłuchawszy się słowom Reny zmieniła wyraz twarzy na zasmucony po czym powiedziała zachrypniętym głosem
- Jestem za słaba Nie jestem się w stanie pozbyć własnych słabości. Poza tym ostatnio ciągle trzeba mnie ratować.- Powiedziała przewracając się na bok gotowa do rozmowy.
-Oj nie przesadzaj. Może i jesteś przywódcą Czerwonych Rycerzy ale to nie zmienia faktu iż jesteś kobietą. Kobiety przecież powinno się..-nie dokończyła swojego monologu jakie kobiety są delikatne i że powinno się je ratować niezależnie od sytuacji.
-Rena ja nie chcę być tym typem dziewczyny ,a tak poza tym to Elsword rzadziej się ode mnie w kłopoty ładuje. Kompletnie tego nie rozumiem. Może to kwestia szczęścia?
-Elesis skończ robić z siebie silną i niezależną kobietę. Nie możesz przecież wszystkiego zwalać na siebie bo jeszcze w depresję popadniesz albo już kompletnie odizolujesz się od ludzi żeby nie daj boże ktoś cie nie ratował.-Rena wyjechała z facepalmem ale potem jak zobaczyła ,że czerwonowłosa się uśmiecha ona też nie mogła się powstrzymać. Elesis właśnie za to ją lubiła. Była bardzo entuzjastyczna i jak widziała gdy ktoś się smuci musiała ,ale to musiała go pocieszyć. Ale po kilku sekundach  usta jak i oczy Reny spoważniały. Nie. One nie wyrażały żadnych uczuć. Wzięła głęboki i powiedziała.
-Add opowiedział nam kiedy spałaś co tam robił i jakie ma powiązanie z twoim byłym przyjacielem.
-Czy on nie żyje ? -wymruczała Elesis z lekkim strachem w głosie. Rena spojrzała na nią ze współczuciem. Z jej wzroku można było wywnioskować wiele. Aż za wiele. Czerwonowłosa spuściła wzrok i słuchała dalej.
- Historia jest dość skomplikowana. Przed tym jak Armin dołączył do oddziału Czerwonych Rycerzy był jednym z tak zwanych "hrabiów". Add pozbawiony rodziny został tam wysłany jako "szmaciana lalka do wyżywania się" bynajmniej tak nam powiedział. Jak sama nazwa mówi łatwo przypuszczać że się nad nim znęcał. Powiedział nam też o jego świętej pamięci bracie który według niego, nie był lepszy...-Zielonowłosa zerknęła na przerażoną Elesis. Czerwonowłosa milczała przez dłuższą chwilę po czym się uśmiechnęła i powiedziała:
-Muszę więcej trenować- Miała smutne oczy. Rena odwzajemniła uśmiech i także zboczyła z tematu przypuszczając iż czerwonowłosa nie chce już dłużej o tym rozmawiać. Elesis powoli usiadła przed fotelem Reny przez cały czas siedząc pod kołdrą aby ta nie użyła znowu siły. Wyciągnęła nogi i wypaliła :
-Co tam u Ravena ? -wyszczerzyła się widząc jak zielonowłosa spala buraka. Wyglądało to dość komicznie. Jeśli Rena o czymś myśli to łatwo wywnioskować co ,a jak kłamie to od razu to widać.
-D-Dobrze- wydukała chowając twarz w grzywce -  ,a co u...- ELESIS !-nie zdążyła dokończyć ,a do pokoju wparował Elsword. Nie. On nie wparował. On prawie wybił drzwi z zawiasów przeszedł niczym burza przez pokój czerwonowłosej i skoczył na łóżko tuląc się do niej. Dziewczyny zaczęły się śmiać. Elsword wyglądał jak dziecko. Prawdopodobnie słysząc hałas do pokoju zajrzeli też Raven, Ara, Aisha, Chung i Eve mrucząca pod nosem fakt iż strasznie hałasują. Po pięciu minutach śmiechu Elesis poczuła prawdziwie domową atmosferę. Nie, kogoś brakowało. Korzystając z zamieszania wymknęła się ze swojego pokoju. Bądźmy szczerzy, oni muszą mieć coś z oczami nie zauważając faktu iż wychodzi z własnego pokoju. No cóż...trudno. Starając się nie hałasować na wiecznie skrzypiących schodach. Uchyliła drzwi wyjściowe i zerknęła w stronę jednego drzewa na jej ulubionym pagórku. Bardzo lubiła tamto miejsce, ze względu na to ,że bardzo dobrze jej się tam myślało. Z tego co zauważyła ostatni jej czasy Addowi to miejsce też przypadło do gustu. Bardzo często tam siedział przez co ona przestała tam przesiadywać chcąc uniknąć dziwnych sytuacji. Z reguły jak są sam na sam to albo musi ją ratować, albo kończy się na tym że Elesis jest zmuszona czerwienić się ze wstydu. Tego drugiego wręcz nienawidziła. Zaczęła do niego biec ale w możliwie najcichszy możliwy sposób.
-Elesis, proszę odpuść sobie. Mam się przestraszyć osoby ledwo dorastającej mi do nosa ? Proszę.-odwrócił się do niej profilem i uśmiechnął się w sposób typowy dla niego, taki....szyderczy. Dziewczyna starając się unikać jego uszczypliwych uwag ,prawie że wymijając jego wypowiedzi zapytała:
-Nie chcesz iść do domu ? Rena i Aisha będą robić kawę i nie będzie za dobra jak ostygnie...-powiedziała siadając koło białowłosego.
-Mamy misję z Sander. Posyłają nas do Ranox. Rozumiesz ile przez ten cholerny popiół będę miał brudnych ubrań ?!- syknął
-Oj no dostrzeż pozytywy. Może poznamy kogoś ciekawego.-uśmiechnęła się czerwonowłosa.
-Oraz jest 50% szans ,że cię porwie i będzie próbował zabić wcześniej torturując...-wymruczał z niesmakiem jakby ratował Elesis po raz pięćdziesiąty raz.- ostatnio często wpadasz w kłopoty. Jak się tak namyśleć to współczuje twoim podwładnym...
-Po pierwsze to nigdy nie musieli mnie ratować,a po drugie...no....ten...dziękuję...-powiedziała po czym natychmiast zasłoniła twarz włosami.
-Pff...wiedziałem ,że przyjdziesz mi podzięko...-dziewczyna walnęła go barkiem aby nie kończył zdania.- Mogłabyś nie używać przemocy?! Ja ci tylko mówię jaka jesteś przewidywalna.-przerwał na chwilę po czym dołączył- gdy byłem CIE URATOWAĆ, wypuściłem z lochów jakiegoś niebiesko-włosego kolesia wyglądającego jak siódme nieszczęście. Powiedział ,że idzie do Ranox szukać niejakiej....Lu?
-Będzie ciekawie- powiedziała czerwonowłosa z uśmiechem wstając podpierając się o ramię Adda.
Ten tylko popatrzył na nią jakby zwariowała.

piątek, 15 maja 2015

Rozdział 5 "Ratunek?"

Dziś zrobię trochę dłuższy rozdział jako rekompensatę za to że nie będę pisać przez tydzień bo wyjeżdżam.
Enjoy cx

Elesis powoli odzyskiwała przytomność. Była jeszcze bardziej otępiała niż wcześniej. Jej oczy były zamglone tak samo jak widok który przez nie widziała. Lekko potrząsnęła głową aby wyostrzyć sobie obraz przed oczami. Po kilku minutach zorientowała się mniej więcej w sytuacji w której się znajduje. Siedziała ona na stalowym krześle pozbawionym siedziska co sprawiło ,że dziewczyna siedziała wręcz na drutach. Znowu ją przebrano...dziwne że w jej stare ubranie... Przed nią, na fotelu siedział osobnik z wcześniej. Jego broda była oparta na ręce. Prawdopodobnie czekał aż dziewczyna się obudzi. Co on teraz mi zrobi?. W głowie dziewczyny przez cały czas krążyło tylko i wyłącznie to zdanie. Mężczyzna powoli zaczął powoli ściągać zakrwawiony bandaż z twarzy który powoli odkrywał jego szyderczy uśmiech. Twarz jego po jednej stronie policzka była okalana oparzeniami. Po jego ramieniu opadały kruczoczarne włosy (całkiem krótkie) z lekkimi szarymi pasmami. Na szyi miał coś pod wzór obręczy którą nosili niewolnicy. Osobnik wyglądał mniej więcej na tyle samo lat co czerwonowłosa. Elesis po zobaczeniu twarzy mężczyzny w pewnym momencie zamarła.
-Armin ?!- krzyknęła dziewczyna.
Osoba nie odpowiedziała, uśmiechnęła się tylko i zaczęła podchodzić do czerwonowłosej. Osobnik zaczął przeszywać ją wręcz zabójczym spojrzeniem. Elesis przez cały czas nie wiedziała co się właściwie dzieje. Poznała ona Armina jak jeszcze uczyła się, a właściwie zdawała egzamin główny z szermierki.Spotykała się ona wtedy z jego bratem, Gerardem. Kiedy dziewczyna stała się przywódcą czerwonych rycerzy zaczęli razem współpracować, jego brat został, wysłany do armii Hamel. Pewnego dnia czerwonowłosa i Gerard dostali od kwatery misję przynależną do rangi "S"(druga najwyższa w stopniu trudności) Nie pozostało im nic więcej jak na nią wyruszyć. Mieli oni pokonać Berruta w prezbiterium...mieli...
Kiedy doszli do głównego celu swojej misji okazało się ,że przeciwnik przewidział wejście intruzów i wezwał dodatkowe oddziały demonów. Niestety po przejściu przez ponad setkę demonów oboje byli zbyt zmęczeni. Elesis nakazała odwrót swojemu partnerowi ,ale Gerard przez cały czas nacierał. Od zawsze był uparty... Kiedy dziewczyna która odbiegła na kilka metrów aby się schować, odwróciła się by spojrzeć czy chłopak za nią pobiegł ale się myliła. Jedyne co zobaczyła to włócznia demona która przebija jej chłopaka na wylot.... Była przerażona. Łzy napływały do jej oczu jakby straciła nad nimi wszelką kontrolę. Była wściekła...na siebie,demony, sytuację, kwaterę i wszystkich którzy zlecili im to zadanie ale przede wszystkim na siebie. W kilka sekund zaczęła ona wręcz płonąć mroczną aurą. Każdy jej cios stawał się śmiertelny. Obcinała demonom głowy albo spalała w swoich płomieniach gniewu. Wybiła cały oddział wraz z przywódcą oraz Berrutem który nasłał cały oddział.

Po raz pierwszy była do tego stopnia obryzgana krwią. Kiedy wszystkie istoty leżały zakrwawione na ziemi Elesis podeszła do Gerarda. Mimo że wiedziała że od momentu zadania śmiertelnego ciosu chłopak nie miał szans. Uniosła go,przykryła jedną ze spalonych flag prezbiterium i wyniosła jak najdalej od prezbiterium. Czerwonowłosa wiedziała że jest już za późno aby go ratować...płakała. Przez cały czas płakała.
Po tej misji nie mogła się pozbierać. Nie miała już odwagi powiedzieć o tym Arminowi. Zachowała się wtedy jak tchórz. Zostawiłam mu wtedy list i uciekłam do południowego oddziału więc nie dziwię mu się jeśli mnie znienawidził.
Czerwonowłosej zaczynały napływać łzy do oczu. Spojrzała na Armina który coraz bliżej do niej podchodził. Miała do siebie żal. Oglądała ona jego blizny z załzawionych oczu. Co on musiał przechodzić?
-Co przypomniało ci się?! -chłopak nagle podniósł głos. Jego mina zrobiła się histerycznie roześmiana.- Pamiętam wszystko, znam wszystko, słyszę...twoje myśli- wyszeptał dziewczynie do ucha- Boisz się prawda? Zastanawiasz się co teraz zrobię?- zaczął się śmiać- pobawię się tobą....,a potem...no cóż...-wyszeptał z ironicznym zapytaniem-...zabiję ?
Dziewczyna chciała się odsunąć ale miała spętane ręce i nogi. Gdyby próbowała się odsunąć spadła by z krzesła przez co zupełnie stałaby się bezbronna. Jej miecz został na plaży. Mogłaby jeszcze walczyć na pięści ale niestety osoba która ją więzi zna ją dosłownie na wylot i zawiązała jej ręce i nogi. Nie mam szans. Chłopak jakby czytając jej w myślach spojrzał jej w oczy z psychicznym uśmiechem i zaczął chichotać.
Złapał ją za ramię i kontynuował. Każde słowo mówił wyraźnie jakby martwił się ,że dziewczyna nie zrozumie. Elesis przez pewien czas nie słuchała go tylko zastanawiała się nad ucieczką. Ale kiedy wpadła na jakiś pomysł chłopak wtrącał w zdanie krótkie "-nie masz szans".
-Słyszę je...słyszę je wszystkie...twoje myśli...wspomnienia...mój brat nie był jedyny? Prawda- zapytał- Wielu ludzi zginęło z twojej winy zaczynając od twoich rodziców....Tysiące martwych żołnierzy ,a ich przyjaciele i rodziny są pogrążeni w smutku i rozpaczy...Pomyśl ile dzieci osierociłaś...ilu ludzi pozbawiłaś życia....To wszystko tylko i wyłącznie twoja wina...Tylko i wyłącznie twoja...-przerwał na chwilę odwrócił wzrok w stronę ściany po czym znowu odwrócił się do dziewczyny- TWOJA!!!
Czerwonowłosej zawiązało się gardło mogła tylko dukać. Przez gardło przechodziło jej tylko błaganie o zaprzestanie. Chłopak odgarnął jej włosy na bok po czym złapał ją za grzywkę i szarpnął aby ja podnieść. Dziewczyna wstała podciągnięta przez chłopaka do góry. Elesis ledwo stała na palcach. Prawie wisiała. Z jej gardła wydawało się ciche syczenie ,a zęby zacisnęły się tak mocno ,że gdyby zaczęły jeszcze zgrzytać to by je doszczętnie starła.
-Co mój brat widział w takiej suce jak ty ?- wypowiedział z zastanowieniem jakby oczekiwał odpowiedzi. Wymruczał pod nosem mocne "-Hy" po czym rzucił dziewczyną o ścianę jak dziecko ,które bawiło się szmacianą lalką po czym się nią znudziło. Czerwonowłosa głośno jęknęła. Poczuła mocny ból w okolicach brzucha i głowy. Chłopak podszedł do niej z sadystycznym uśmiechem.
-Boli prawda?- zapytał- mnie też bolało.Pozbawiłaś mnie jedynej rodziny dziwko.
Chłopak usiadł na niej okrakiem i pochylił się nad jej twarzą. Elesis aby uniknąć kontaktu odwróciła się do chłopaka uchem czego zaraz pożałowała. Chłopak złapał ją za kolczyk i wyrwał zębami z impetem wraz małym pasemkiem ucha. Znowu na niej usiadł i ze swoich ust wyciągną kolczyk połączony z jego podniebieniem małą czerwoną nitką powstałą w wyniku zmieszania śliny i krwi. Ucho zaczynało krwawić ,a dziewczyna nie mogła go nawet dotknąć. Jej ręce pod naciskiem jej ciała i Armina zaczynały drętwieć i cierpnąć. Miała dość. Miała ochotę po prostu zasnąć i obudzić się dopiero wtedy kiedy wszystko przestanie ją boleć. Chłopak nie zważając na nic przytrzymał w palcach kolczyk i powiedział
- Będzie trzeba szyć -oświadczył z uśmiechem.
Każda minuta podczas której ją podduszał, uderzał w brzuch i "bawił" się nią we wszelki możliwe sposoby, przeciągnęła się i trwała dla niej jak godzina. Była już zmęczona i czuła się jakby minął już ponad tydzień. Była rozdrażniona i zrobiłaby wszystko żeby pójść spać. Nie chciała mocno zranić Armina mimo iż był jej wrogiem, ona ciągle uważała że jest dobry tylko coś mu się coś złego stało. Kiedy Armin sięgnął do jej grzywki aby prawdopodobnie ją wyrwać Elesis ugryzła go i nie puszczała do puki nie zobaczyła krwi. Mówiło się o poważnym zranieniu nie ugryzieniu... Chłopak wyrwał rękę z jej uścisku spojrzał na nią po czym polizał ranę. Na jego twarzy nie malował się już żaden wyraz. Nie było widać na niej żadnego uczucia. Miał wręcz pokerową twarz. Wstał z niej, podszedł do krzesła na którym wcześniej siedziała i podniósł bandaże. Po czym ponownie do niej podszedł i zawiązał jej usta. Uśmiechnął się patrząc na jej obolały brzuch. Zszedł z pola widzenia dziewczyny która leżała już na wpół nieprzytomna. Po krótkim czasie poczuła jak chłopak ściąga jej pończochy. Armin jesteś chory... pomyślała z żalem dziewczyna. Podniósł jej powoli falbanę od spódnicy i zdjął metalowy gorset. Jego cel był wiadomy. Czerwonowłosa nie miała już siły. Patrzyła się tylko martwym zamglonym wzrokiem na sufit.
-Nie licz na ratunek.- powiedział pewnie chłopak.
Nie odpowiedziała. Milczała. Miała dość. Ratunek? On miał rację nie mam na co liczyć. Elsowi miesiące zajęłoby szukanie tego miejsca.
-Nie nasuwa ci się pytanie dlaczego cię porwałem- powiedział chłopak przerywając na chwilę swoją "zabawę"- dla twoich oczu. Tak oczu. To twoje oczy dają ci moc zmieniania aury i komponowania jej z ogniem. Dzięki nim także masz wystarczające siły aby udźwignąć swój gigantyczny miecz. Kiedy skończę wydłubię ci je i wszczepię sobie. Wyobraź sobie jaki byłbym silny nie dość że z organami wewnętrznymi armii czerwonych rycerzy to jeszcze z ich przywódczynią...Pomyśl do ilu celów mógłbym wykorzystać tę moc...
A więc to on jest odpowiedzialny za zaginięcia moich towarzyszy...pieprzony potwór. Zabiłabym gdybym tylko mogła się ruszać.
Chłopak miał zamiar powrócić do poprzednich czynności ale nagle zawisnął w powietrzu i coś rzuciło nim o ścianę. Elesis półprzytomna oglądała całe wydarzenie z lekka zamglonymi oczami. W plecy chłopaka wbijały się jakieś urządzenia. Wbijały się w niego, wychodziły i jeszcze raz się wbijały. Dziewczyna miała ochotę płakać. Może dlatego że to już koniec tego bólu, może dlatego że jej stary "przyjaciel" właśnie umiera? Nie wiedziała. Po prostu płakała. Naglę do Armina podszedł ...Add?
Fioletowo-włosy podszedł do niego z zabójczym wyrazem twarzy, wręcz rozwścieczonym. Za każdym razem kiedy wbijało się w niego jego dynamo sprawiał wrażenie zadowolonego. Jego twarz powoli zaczęła robić się czerwona od krwi nieżywego już przeciwnika.
-Add,,-wyszeptała zapłakana Elesis-...proszę...przestań..

*Elesis*
Miałam dość dzisiejszego dnia. Nie dość że właśnie płaczę to jeszcze teraz zachowuję się jak typ osoby której nienawidzę. "Głupia bezsilna księżniczka która jest straszliwie wrażliwa na widok wszelkiej krwi". Add spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Podszedł do mnie i rozwiązał moje nogi i ręce. Spojrzał mi w oczy ścisnął za policzki jak małe dziecko które aż się prosi żeby je za nie wytarmosić.
- Wszystko dobrze- Powiedział pocieszająco.
Odwrócił się do mnie plecami co miało oznaczać ,że mam na nie wejść. Sytuacja musiała wyglądać dość komicznie ale gdybym tego nie zrobiła wracalibyśmy do domu przez rok, wszak nie czuję nóg.  Weszłam na nie resztkami sił w nogach ,a ten wyprowadził ją z budynku. Cieszyła się ,że ten koszmar się już skończył. Add był bardzo ciepły...i czysty.
- Dziękuję..-powiedziała dziewczyna. Chłopak się do niej odwrócił profilem i uśmiechnął się.
- To ja dziękuję ,że nazwałaś mnie swoim przyjacielem.-powiedział- i musisz się umyć-buchnął śmiechem.




Ok to na razie tyle pisałam to 4 godziny mam nadzieje ,że się podoba :D
Do następnego posta :3 (za tydzień)

środa, 13 maja 2015

Rozdział 4 "Znowu problemy"

Miłego czytania :3


*Elesis*
Dlaczego zawsze mnie spotykają takie sytuacje ? Dlaczego nigdy ja nie mam okazji kogoś uratować? To zaczyna robić się denerwujące. Do tego jeszcze mam mokrą twarz... Ok to już chyba pora żeby się obudzić. Powoli otworzyłam oczy i chciałam otrzeć sobie twarz z wody ale mi się nie udało. Moje ręce były związane z tyłu i przywiązane do ściany. Siedziałam na zimnej ziemi ,a moje ubrania nie dość ,że były całe wilgotne to jeszcze podziurawione. Strasznie bolała mnie głowa. Słyszałam w niej nieprzyjemny pisk ,a dźwięki i odgłosy wody wręcz ogłupiały moje zmysły. Nie widziałam żadnego pozytywu w mojej obecnej sytuacji. Spuściłam głowę i obserwowałam jak po moich czerwonych włosach leżących na ziemi chodziły karaluchy. Miałam ochotę zwymiotować. Nagle w kącie pomieszczenia usłyszałam cichy szept. Przestraszona podniosłam głowę do góry i spojrzałam w stronę niepokojącego dźwięku. Siedział tam skuty w kajdany, niebieskowłosy chłopak. Ciężko oddychając, co dwa oddechy wymawiał słowo "Lu"...Nie do końca wiedziałam kto lub co to jest ten "Lu" ale byłam z lekka zdziwiona jego wyglądem. Miał pociętą twarz i był wychudzony do tego stopnia ,że została z niego sama skóra i kości. Chłopak powoli podniósł głowę i spojrzał w moją stronę. Jego usta były spierzchnięte ,a twarz przykryta włosami. Powoli zaczął otwierać usta aż w końcu powiedział lekko schrypniętym głosem:
-J-jak się n-n-na-nazywasz ? - powiedział cicho prawie szeptem.
-Elesis -nie do końca wiedziałam po co prowadzę ten dialog. Przez cały czas byłam osowiała i miałam ochotę zwymiotować ale w takich sytuacja lepiej nie szukać sobie wrogów ,a wręcz odwrotnie, przyjaciół.- A ty ?- powiedziałam z lekką pewnością w głosie.
-Ciel -powiedział- miło mi cię poznać- uśmiechnął się.
Byłam bardzo zdziwiona. Nie sądziłam ,że w takich sytuacjach ktokolwiek jest w stanie się uśmiechać ,a tu paczcie. On się wręcz szczerzy. Odwzajemniłam uśmiech i miałam zamiar dalej kontynuować rozmowę ale wtedy usłyszałam trzask prawdopodobnie jakiejś metalowej bramki. Szybko odwróciłam się i już miałam wstawać kiedy coś mnie szarpnęło. A, no tak kajdany. Jęknęłam do tego stopnia głośno ,że Ciel się odwrócił w moją stronę. Skinęłam głową na znak ,że wszystko ze mną w porządku. Klęknęłam na kolanach i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Do pomieszczenia wszedł z trzaskiem jakiś osobnik. Był od góry do dołu ubrany w jakieś czarne szmaty ,a twarz miał owiniętą białym bandażem, obryzganym czerwoną cieczą. Zaraz po tym jak wszedł obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Iluzja? Uderzyłam głową w ziemię powoli tracąc przytomność. Nie byłam pewna co się teraz stanie. A co z Cielem? Powoli traciłam świadomość.
-Ciel...

*Add*
Dobrze więc. Śledziłem tego goście już nie małą ilość dni. Co on robił na plaży? I czemu akurat Elesis ? Nie spodziewałem się ,że tak szybko zacznie działać cokolwiek ma zamiar zrobić. Jako teraz podążam jego śladem i zaraz zacznie padać deszcz muszę się pośpieszyć nim ślady się zamarzą . Obstawiając najczarniejszy scenariusz prawdopodobnie Elesis już nie żyje. Nie, nie, nie...Nie mogę tak myśleć. Czerwonowłosa może być w niebezpieczeństwie. Nazwała mnie swoim przyjacielem ,a więc obowiązkiem takiej osoby z tego co czytałem w książkach jest jej uratowanie. Tak. To mój priorytet. Moja zemsta jest w obecnej chwili najmniej ważna. Racja. Rażę nienawiść do tego człowieka ale jeszcze nigdy nie przypuszczałem że będzie mogło istnieć coś ważniejszego od tego. A, tu proszę poznałem Elesis i tak to teraz wygląda. No cóż...
Add ogarnij się, liście zaczynają cię okładać po twarzy! Według moich dynam zostało mi tylko trzydzieści sześć minut drogi...
- Muszę się pośpieszyć!

Przepraszam za tą oszałamiającą (NIE xD) długość rozdziału .
Do następnego

sobota, 9 maja 2015

Rozdział 3 "Po czasie"

No cóż miłego czytania :)


"-Minęło już kilka dni od "tego" niezręcznego momentu. Przez pewien czas starałam się unikać Adda ale jest to dość trudne, zwłaszcza kiedy mieszkasz z nim pod jednym dachem..."
Elesis leżała na czerwonej kanapie w pokoju gościnnym z nogami na podłokietniku. Wyglądała jakby coś wyssało z niej wszelkie siły życiowe. Leżałaby jeszcze tak długo gdyby nie fakt iż Elsword zaraz wróci z Addem z misji od Allegro (alchemika). Przyciągali oni hałas jak cukier mrówki. Spuściła bezwładnie rękę na ziemię i  zaczęła po niej jeździć paznokciem. Właśnie w tym momencie do pokoju weszli Raven, Elsword i Add trzaskając drzwiami. Dziewczyna załamana faktem iż cisza została zmącona położyła rękę na swojej zniesmaczonej twarzy.
-Elesis, gdzie jest Rena ? -zapytał przyśpieszonym tonem Raven.
Czerwonowłosa ciągle trzymając rękę na twarzy wskazała swoją sflaczałą ręką wejście na taras. Słońce chyba coraz bardziej chciało żeby wstała bo zaczynało jej światłem wypalać twarz. Opuściła obie ręce na kanapę po czym się na nich uniosła ziewając i drapiąc się po głowie. Spojrzała w stronę drzwi w których stali jeszcze Elsword i Add. Add patrzył na nią jak jakiegoś puchatego chomika z napchanymi polikami, z wyższość w oczach śmiał się z niej pod nosem. Elsword nie zwracając na niego uwagi przylizał jej odstające włosy na porannej jeszcze fryzurze.
- Ogarnij się Elesis, idziemy na plażę do Hamel (nadmorskie miasto)- spojrzał na nią z uśmiechem.
Czerwonowłosy dobrze wiedział jak Elesis lubi wodę mimo iż nie potrafi pływać. Nie musiał czekać długo ,aż Elesis weźmie wszystkie potrzebne rzeczy. Podbiegła do niego z torbą wypełnioną ręcznikami oraz strojem kąpielowym w ręce. Można było przypuszczać ,że dziewczyna wręcz czekała aż Elsword zaoferuje wyjście na plażę. A może po prostu zauważyła iż jest ciepło i była gotowa na wszelki wypadek? Nie wiadomo.
-Szybko. Czekam!- krzyknęła do biegnących po swoje rzeczy chłopców.


*Elesis*
Plaża w Hamel jest bardzo czysta. Fale delikatnie uderzają o brzegi plaży ,a bryza jest wręcz nie do opisania. Szybko pobiegłam do jednego z plażowych namiotów aby się przebrać. Wzięłam ze sobą jeden z moich ulubionych strojów jednoczęściowych, czarny z dziurą w miejscu pępka. Wyszłam szybko z namiotu podbiegłam do brzegu plaży i zaczęłam powoli wchodzić do wody. Kiedy sięgała mi polan usiadłam w niej i patrzyłam co się dzieje na brzegu. Elsword szarpie się z Ravenem o piłkę (muszę przyznać ,że jest bardziej umięśniony niż kilka lat temu),Aisha i Rena chlapały się jakiś metr ode mnie, Eve siedziała pod parasolką i się grzała, Chung i Ara ganiali się po plaży ,a Add...gdzieś polazł. Nie wygląda na osobnika ubóstwiającego kąpiele w morzu...
-Elesis patrz co znaleźliśmy ! -zawołał mnie Elsword. Nie brzmiało to tak entuzjastycznie jak zwykle. Jego ton był poważny. A może coś się stało ? Pewnie znowu mnie wkręca.
Stwierdziłam iż lepiej będzie to zignorować i położyć się na wodzie. Mimo braku umiejętności pływania, położenie się na wodzie nie stanowiło dla mnie większego problemu. Nie potrafiłam tylko się w niej przemieszczać. Kiedy tracę grunt pod nogami automatycznie zaczynam się topić. Jest to chyba jedyna rzecz w której Elsword jest ode mnie lepszy. Chyba że o czymś nie wiem...
Woda była ciepła ,a promienie słońca głaskały mnie po brzuchu. Czego chcieć wię..-
-ELESIS!!!- Zawołał jeszcze głośniejszym tonem. Tym razem jego głos nabrał strachu i przerażenia.
Usiadłam szybko na wodzie niechcący biorąc jej trochę do ust. Wyplułam ją i kiedy chciałam już wstać coś szarpnęło mnie za jedną nogę przez co się wywróciłam i nabrałam wody nosem co spowodowało mocny kaszel i ból zatok. Starałam się łapać płytkiego dna rękami ale niestety na plaży głównie znajdował się piach więc to nie miało celu. A, co z Elswordem ? Może mu się coś stało ?
W tej chwili najbardziej chce się dowiedzieć co się dzieję na plaży. Tylko sęk w tym że coś mnie trzyma. Mój Cleymore był wbity na plaży w ziemię i sobie kwitnął w momencie kiedy go potrzebowałam.
-ELSWORD! - krzyknęłam i jak na zawołanie podbiegł Elsword. Szkoda tylko ,że był już jakiś metr ode mnie. Jeszcze Rena i Aisha do mnie biegły. Chyba zdali sobie sprawę ,że coś się dzieję
-Elesis!- krzyknął Elsword wchodząc do zmętniałej wody i wyciągając rękę w moja stronę.
Było już za późno. Istota wciągnęła mnie pod wodę, owinęła czymś śliskim moje kostki i wyszeptała szyderczo:
-El...Elesi...Elesis t..to j..ja t..twój bracisz....braciszek - szepnęło z chichotem. Zdążyłam tylko zobaczyć szczerzący się uśmiech napastnika. Powoli zaczynał kończyć mi się tlen. Machałam bezwładnie rekami w strone powierzchni chcąc się wydostać ale nic z tego.


To na razie koniec rozdziału mam nadzieję że się spodobał i będziecie czytać te moje wymysły dalej xD
Do nastepnego :3

wtorek, 5 maja 2015

Rozdział 2 "Strach przed nocą"

Witam
Jedna część z tego rozdziału będzie troszeczkę z perspektywy Eve, potem z narratora trzecioosobowego ,a potem jeszcze z perspektywy Elesis ,a potem jeszcze Adda .....(trochę namieszałam z tymi perspektywami xD)
Mam nadzieję ,że wam się spodoba
Enjoy !


*Eve*
(...)
To było około siedmiu dni temu...
Leżałam sobie na leżaku znalezionym na strychu w domu Elsworda. Był dość ciepły dzień ,a moje Grawitony nie wyczuwały nagłych zmian atmosferycznych. Właśnie wtedy przybiegła Elesis z jakimś białowłosym chłopakiem. Czerwonowłosa miała czoło owinięte bandażem ,a osobnik wyglądał trochę jakby wyrwany z gry typu "Mecha". Nazywał się Add. Zaraz po przedstawieniu go nam, chłopak zaczynał mnie uporczywie obserwować. Fakt. Lubię Elesis, wyręcza mnie ona w biciu i docinaniu Elsowi... Co nie zmienia faktu iż towarzystwo w którym się macza jest...dziwne? Muszę przyznać ,że jest dość odważna skoro ulokowała go na strychu (pierwsze oczywiście musiała w nim posprzątać) tuż nad jej pokojem.

Na następny dzień zaraz po wspólnym śniadaniu Elsword zaproponował nam przespacerowanie się nad jezioro Besma aby poznać umiejętności nowego członka drużny. Średnio mnie to interesowało. Dobrze. WCALE mnie to nie interesowało. Ale było widać ,że czerwonowłosej na tym zależy i nie chciałam aby było jej smutno,a z tego co mi tłumaczyli (z wielkim uporem) Raven i Rena to, to odczucie smutku musi być całkiem bolesne dla wnętrzności... Nie poszedł tylko Chung który dostał wiadomość o nowych oddziałach demonów w Hamel. Przed wyjściem nad jezioro Add poprosił mnie o jedną rzecz. Jego perfidny uśmiech którego użył mówiąc to zirytował wszystkie moje elektrody. Pytanie to brzmiało mniej więcej: "czy mogłabyś podać mi swój kod?". Hehe....miałam ochotę go wtedy zabić. Poprosić Nazoida o jego kod to tak jakby zapytać dziewczynę na pierwszym spotkaniu czy ma "dziewictwo" czy jak to tam się nazywało...Nie ważne. Spoliczkowałam go wtedy i powiedziałam mu ,że jeżeli chce poznać mój kod musi dokładnie obserwować każdy mój krok podczas walki. Powiedziałam mu też ,że od czasu do czasu mogę mu pomóc w obliczeniach. Chyba do niego dotarło choć nie jestem pewna.

*Narrator*
(...)
-Awwww...nie ma to jak ostry trening od piętnastej do dwudziestej- powiedziała Elesis wchodząc do kuchni.
Dziewczyna przeciągnęła się, ziewnęła i dopiero wtedy zorientowała się ,że gdyby powiedziała to głośniej obudziłaby cały dom. Mimo swoich częstych treningów była ona w stanie zauważyć jak i Add i Elsword wcześnie się kładą. Elsworda znała już na wylot więc wiedziała ,że ten po prostu kocha się wcześnie kłaść spać i późno wstawać ale jeszcze nie znała powodów dla których białowłosy tak wcześnie kła...-Czerwonowłosa zatrzęsła głową aby rozwiać wszelkie wątpliwości i myśli o chłopaku.
Ruszyła w stronę łazienki w celu wzięcia zimnego prysznica. Można powiedzieć ,że wpadła ona już w nawyk ściągania bandażu z czoła i patrzenia na stan jej rany. Nie wyglądała już tak strasznie więc nie musiała już wymieniać opatrunku z czego się ucieszyła. Zdjęła swoje brudne ubrania i weszła do kabiny prysznicowej. Woda była chłodna co zmniejszało zakwasy w mięśniach i pomagało się jej rozluźnić. Od kiedy pamiętała Els zawsze wypominał jej że jest jak chodzący grzejnik oraz gdyby się dało to prawdopodobnie mogłaby zacząć się palić. Po prysznicu czerwonowłosa ubrała swoją ulubioną piżamę składającą się z czarnych krótkich spodenek i granatowej koszulki. Nie było w niej nic nadzwyczajnego ale jednakowoż była najwygodniejszym strojem jaki mógłby istnieć. Po przebraniu się niekoniecznie chętna do do dalszego funkcjonowania popędziła do swojego pokoju.


(Ogólny opis domu)
Dom Czerwonowłosego rodzeństwa składał się z trzech pięter : Na pierwszym umiejscowiony został Elsword (Elesis nie chciała dać mu piętra wyżej bo gdy był mały był dość niezdarny i kochał skakać z wysoko postawionych miejsc)oraz  kuchnia salon i łazienka. Drugie piętro należało w całości do Elesis. Znajdował się  tam jej pokój oraz "mini szatnia". Na ostatnim piętrze kiedyś znajdował się strych ale teraz mieszka tam Add.




*Elesis*
Bardzo lubiłam swój pokój było w nim zimno i przytulnie. Jak zawodowy "grzejnik" nagrzewałam się pod kołderką kiedy usłyszałam jakieś dziwne dźwięki z pokoju Adda. Akurat szczęście chciało ,że w moim pokoju słychać dźwięki z całego domu. Słychać nawet jak otwierają i zamykają się drzwi wejściowe więc włamywacz nie ma najmniejszych szans przeciwko takiemu systemu antywłamaniowemu jak JA. Ale wracając do dziwnych dźwięków...Może coś się stało?
A może po prostu spadł z łóżka ? Może po prostu do niego pójdę i sprawdzę co się stało ...nie uśmiecha mi się znalezienie zwłok w naszym domu....Dobrze jednak pójdę.
Wstałam ubrałam moje "papucie" i pomaszerowałam po schodach na najwyższe piętro. Podeszłam do drzwi i niepewnie zapukałam w drzwi. "-Boże święty co ty do cholery robisz Elesis ?! Bo zwłoki ci powiedzą :"Tak proszę wejdź !:)" O czym ja w ogóle myślę ?! On na pewno żyje !"
Otworzyłam cicho drzwi (jedyne drzwi w tym domu które nie skrzypią !) i widok który ujrzałam mnie istotnie zaskoczył. Add spał. Albo nie. Trudno było nazwać to snem cały był roztrzęsiony. Dosłownie. Trząsł się i miał ciężki oddech. Jeżeli ma taki sen to się nie dziwię że wcześniej się kładzie żeby się wyspać...Ale czy on nie ma gorączki? Podeszłam do niego po cichu i przyłożyłam rękę do jego czoła. Fałszywy alarm. Po prostu oblewają go zimne poty. Chciałam podnieść rękę i pójść po ciepłe mleko ale nie wyszło. Coś złapało mnie za rękę. To Add. "-No nie obudził się....jak mu wytłumaczę fakt iż sobie nad nim stałam kiedy spał?".Spojrzałam na niego ale ciągle spał. Nie chciałabym z nim walczyć sporo ma taką siłę w ręce kiedy śpi. I co ja teraz zrobię? Nie mogę go obudzić. Sumienie mi na to nie pozwoli, zapewne musiał się starać żeby zasnąć. A gdy...-nie zorientowałam się że kiedy myślałam jak się oswobodzić od jego dłoni aby go nie obudzić , ten szarpną mnie za nią (mam nadzieję ,że przez sen) i wylądowałam przed jego szyją. To była dziwna sytuacja. Choć zastanawia mnie fakt iż nie ma pidżamy i śpi w jednej z jego kolekcji fioletowych koszul ...
Ładnie pachnie...konwaliami...
"-Elesis ogarnij się teraz nie dość ,że trzyma twoją rękę to jeszcze leżysz naprzeciw jego obojczyka
" Spać mi się chcę...bardzo.....



*Add*
Ciepło mi...nienaturalnie. Coś trzymam w ręce...
Otworzyłem oczy i okazało się ,że to co trzymam w ręce to...czyjś nadgarstek?
"-Przeprowadzałam operację przez sen? Cholera znowu...."W moich jeszcze z lekka zaklejonych oczach pojawił się przebłysk czerwieni. Opuściłem wzrok i zobaczyłem.... dziewczynę?
"- Add coś ty ćpał....nie czekaj...."Po krótki namyśle jednak okazało się ,że nie jest to nikt obcy tylko Elesis. Delikatnie puściłem jej nadgarstek i podniosłem się na jednej ręce bo druga jeszcze była zdrętwiałą. Spojrzałem na dziewczynę. Urocze. W normalnej sytuacji wykorzystałbym ją do badań ale.....tak to przez to ,że nie mam liczebnych szans....na pewno...
Trąciłem ją lekko w biodro. "-Myślałem że jest trochę większa...nigdy nie zrozumiem fenomenu wysokich butów " Czerwonowłosa przewróciła się na plecy i leżała dosłownie pod moją brodą.
"-Kobieto w co ty grasz ?!" Wstałem na kolana, usiadłem na łóżku i krzyknąłem :
- Elesis! Wstawaj pomyliłaś sypialnię !- przewróciłem ją na plecy,a ta z zamkniętymi jeszcze oczami wstała sztywno naprzeciw mojej twarzy i dopiero wtedy otworzyła oczy. Przez chwile przewiercała mi oczy swoim spojrzeniem , dopiero po połowie minuty doszło do niej co właściwie robi.
-A! - piskneła cicho po czym odsunęła się ode mnie na drugą połowę łóżka. Sytuacja wyglądała komicznie. Nie mogłem wytrzymać i zacząłem się śmieć. Nie tak psychicznie jak to mam w zwyczaju, normalnie....tak po ludzku. Dziewczyna siedziała w kącie mojego łóżka i właśnie spalała buraka.
-Ale tak na poważnie to jak znalazłaś się w moim łóżku ? Twoje jest piętro niżej...I jeszcze twierdziłaś ,że nie szanuję przestrzeni osobistej- powiedziałem ciągle się śmiejąc
-Tak się składa ,że to twoja wina ! -krzyknęła.
Hoho aż pozwolę jej dokończyć i nie będę jej wchodzić w zdanie. Ciekawi mnie jak się wytłumaczy.
-Przyszłam do ciebie w nocy bo słyszałam niepokojące dźwięki, podeszłam do ciebie i nie dość ,że oblewały cię zimne poty to jeszcze się trząsłeś. Sprawdziłam czy masz gorączkę ale nie miałeś więc chciałam zrobić ci ciepłego mleka, ale złapałeś mnie za nadgarstek -pokazała na ślady na ręce -i szarpnąłeś mnie w swoja stronę i tak to się mniej więcej odbyło....
-Próbujesz mi powiedzieć ,że się o mnie martwiłaś ?-zapytałem. Nikt nigdy się mną nie martwił aż do teraz to trochę dziwne uczucie...
-No tak, przecież jesteśmy drużyną- powiedziała to jakby to było dla niej czymś oczywistym.
-Spałaś ze mną...-powiedziałem z uśmiechem zmuszając ją do zmienienia barwy skóry. To było zabawne zwłaszcza kiedy próbowała to ukryć za dłońmi.
-Z-z-zamknij się ! Poza tym to w połowie twoja wina!  -krzyknęła na mnie. Chyba nie będę jej już dziś prowokować bo może mnie zatłuc. Choć fakt iż ze mną spała zostawię sobie na następne kłótnie aby ją uciszyć...
-A właśnie - powiedziała- skąd ten zły sen?
-Co cię to obchodzi ?- powiedziałem z pretensją, może jak będę się tak zachowywał to odpuści...
-No właśnie poniekąd obchodzi jesteśmy drużyną...-powiedziała ze zmartwionym wyrazem twarzy
"-Nie rób tego wyrazu twarzy bo to na mnie nie działa ! Choć w sumie jak jej powiem to może w końcu przestać pytać o moje życie..."
-Dobra- powiedziałem - ale jak komuś powiesz zabiję.
Dziewczyna uśmiechnęła się jakby wygrała lizaka w wesołym miasteczku i zaczęła się na mnie gapić z zaciekawieniem w oczach. Kiedyś przy niej wykituję....
-Pamiętasz jak opowiadałem ci o mojej rodzinie i o tym z kąd pochodzę? -przerwałem aby upewnić się ,że dziewczyna kiwa głową- A więc czasami w nocy widuję moją matkę oraz ojca. Po krótkim czasie zamieniają się oni w ludzi obozowiska z którego miałem zostać sprzedany do niewoli . Uciekam ale oni mnie doganiają i zaczynają katować. Może nie czuję bólu związanego z tym snem ale sam fakt iż byłem pozbawiany kończyn cięty i bity przez ludzi którzy są moimi rodzicami....No wiesz.... Moi rodzice przed każdym snem (zanim zamienią się w katów) każą mi uciekać ,a więc uciekam ale prędzej czy później mnie łapią...-z jednej strony poczułem smutek choć z drugiej strony cieszyło mnie to że w końcu to komuś powiedziałem. Spojrzałem w jej stronę. Z tego co wywnioskowałem....płakała?
-Poniekąd wiem co znaczy samotność -dziewczyna podeszła do mnie. Miałem przez chwile wrażenie że mnie zaraz palnie w głowę bo podniosła rękę ale nie. Podeszła do mnie, stanęła na palcach i poczochrała mnie po głowie mówiąc:
-Pamiętaj ,że masz nas jako drużynę ,a drużyna jest twoimi przyjaciółmi, możesz nam się zawsze zwierzyć. Jeśli będziesz to trzymać w sobie to w końcu może to uszkodzić twoją psychikę....bardziej- na końcu zadania szeroko się uśmiechnęła i poszła do kuchni.
Stałem na środku pokoju gapiąc się w miejsce w którym stała Elesis czochrając mnie po głowie.
Czekaj....
ja...
płaczę....?

(Historia Adda na wstępie)
Ok
Zaszalałam troszkę ale co tam mam nadzieje ,że się podobało.
Przed nami jeszcze "trochę"rozdziałów xD
Mam nadzieję że się nie zanudziliście :)


niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 1 "A może byś tak(...)"

A więc prezentuje pierwszy rozdział mam nadzieję że dotrwacie do jego końca.
Enjoy



"-Co się stało ? No tak. Zemdlałam. Ale dlaczego nadal mam ciemność przed oczami? A co jeśli straciłam wzrok w skute-...Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! To wręcz niemożliwe. Jest mi ciepło, wygodnie i ...miękko? Gdzie ja jestem? Demony raczej swoich ofiar nie goszczą w ciepłych i przytulnych miejscach tylko je opętują. A może Els mnie znalazł? Dobrze by było ale to przecież jasne że jego orientacja w terenie jest na poziomie gubienia się we własny ogródku.Czekaj, czekaj ja nie jestem już nieprzytomna....co do..."
Elesis gwałtownie się podniosła i zdarła ze swoich oczu kawałek jakiejś fioletowo-czarnej szmaty wyglądającej jak skrawek jakiegoś ubrania. Mimo zrozumienia sytuacji ostro pożałowała tych nagłych ruchów bo poczuła tępy ból z tyłu głowy. Obraz w jej oczach przez pewien czas stał się rozmazany ale po lekkim przetarciu oczu jej dolegliwości znikły. Przecierając twarz zauważyła że pod jej grzywką podobnie jak z tyłu głowy znajduje się bandaż nasączony ziołami. Dziewczyna pełna wątpliwości co do faktu iż leży na jakimś cieplutkim łóżku z opatrunkiem i ubraniu typowym dla szpitalnych pacjentów.."-czekaj, czekaj...KTO MNIE PRZEBRAŁ ?!"
Elesis zwaliła z siebie kołdrę i wstała w celu poszukania swojego Cleymora gdy nagle jej oczom ukazał się widok wręcz niezwykły. Łóżko na którym sobie smacznie spała było otoczone całą masą książek. Nie były one poustawiane w nieładzie (do czego przywykła od czasu do czasu odwiedzając alchemika w Belder) wszystkie były poustawiane w szafkach mających ponad 10 metrów i ciągnących się pod sufit. Całe pomieszczenie było czystsze od mojego świeżo wypolerowanego miecza (co rzadko się zdarzało w ludzkim świecie) ,a od czasu do czasu przed szafkami stała tablica z z jakimiś matematyczno-chemicznymi zapisami które poniekąd szło zrozumieć. Koło łóżka stała jakaś Nazo-technologia. Wzrok dziewczyny przykuła jedna zielona książka. Napisane na niej było     "Pradawne Sztuki Walki"."-No ja nie mogę....kocham to miejsce!". Zaintrygowana i nabuzowana energią mimo swojego stroju i stanu zdrowia wręcz podbiegła do pułki z zapiskami, wzięła książkę i kiedy miała już ją otwierać usłyszała lekko prowokujący i rozśmieszony głos:
- Ładnie to tak czytać cudze książki ...?
Elesis lekko przestraszona nagłym odzewem jakiejś ludzkiej bądź mniej nieludzkiej istoty (cokolwiek to było umiało mówić) odruchowo odłożyła książkę na jej miejsce i odwróciła się w stronę z której dobiegał głos. Jej oczom ukazał się chłopak z białymi włosami stojącymi bez ładu i składu co wyglądało dość....ładnie ? Miał olśniewająco-fioletowe oczy. Na jednym oku widniała różowa iskra od ,której wylatywała równie fioletowa co jego oczy smuga. Przez jego policzek biegła fioletowa blizna która dodawała mu dość...szalonego wyglądu. Był ubrany w ciemno-fioletową koszulę na której leżała czarna kamizelka. Jego ramie i dłonie były obłożone fragmentami jakiejś Nazo- technologii. Spodnie i buty były równie czarne co kamizelka  (nie zapinajmy oczywiście o kolejnych fragmentach jakiejś nieznanej techniki. A jeśli chodzi o jego wyraz twarzy i pozycję to były one dość kpiące.

Elesis wpatrywała się w niego jakieś dobre pół minuty aż w końcu zdała sobie sprawę ,że jest w naprawdę niekorzystnej sytuacji. Gdyby ten zacnie wyglądający osobnik stwierdzi ,iż traci swój czas i zaatakuje nie będzie miała najmniejszych szans. Jednak gdyby teraz zaczęła gorączkowo szukać swojej zbroi i cleymore ignorując jego słowa wyglądałoby to nie dość ,że nietaktowne to też prowokująco do ataku. "-Co by tu wymyślić aby nie wywołać jego podejrzeń?". Nagle w jej głowie pojawiła się nietypowa potrzeba ,a było nią..-
-Mogę się umyć?- powiedziała Elesis dotykając lepiących się ziół na jej twarzy.
-Nie wydaje ci się ,że czujesz się zbyt swobodnie jak na NIE SWÓJ dom ? - odpowiedział chłopak z  wyrazem twarzy który symbolizował fakt iż zaraz wybuchnie śmiechem.
-A czy ty nie czułeś się zbyt swobodnie kiedy mnie przebierałeś ?! - powiedziała dziewczyna która miała przez chwilę ochotę uderzyć go w tą szczochraną głowę.
-Przecież miałaś na sobie bieliznę.-powiedział pokazując na moją klatkę piersiową- ,a tak poza tym to zrobiły to moje dynama -dopowiedział wskazując na urządzenia które się wokół niego unosiły - naprawdę myślisz że...-miał zamiar kończyć swój monolog na temat bielizny Elesis ale przerwał mu fakt iż dziewczyna odchyliła szpitalną koszulę sprawdzając czy nadal posiada wyżej wymienioną część ubrań.
Stwierdzając iż wszystko jest na swoim wcześniejszym miejscu odetchnęła i wróciła do poprzedniego tematu nie zważając na to iż białowłosy osobnik prawie nie pękał ze śmiechu.
-A więc mogę wziąć ten prysznic? Cała się lepię...-powiedziała już lekko zirytowana.
-Ta. Pociągnij za tamtą niebieską książkę z teoriami pradawnych i korytarzem w lewo-powiedział przez śmiech pokazując na jedną z tych bardziej jaskrawych książek. Elesis jak na komendę podbiegła do pokazanej książki pociągła za nią i naglę otworzył się przed nią kolejny korytarz wypełniony masą innych książek. Przez jej myśl przeszło jej zdanie typu "-Co... on czyta pod prysznicem ?!". Kiedy Elesis weszła w korytarz ściągając jednocześnie bandaż z głowy chłopak sobie o czymś przypomniał.
-Ej czek..-ale przejście się już zatrzasnęło. Chłopak wręcz załamany sytuacją położył sobie rękę na twarzy.-zapomniała o swoich ubraniach...-powiedział zerkając w stronę jednego fotela na którego oparciu wisiały jej ubrania.


Po rozejrzeniu się po całej łazience Elesis stwierdziła ,że po jej mieczu ślad zaginął. Ściągając z siebie resztki ubrań weszła pod prysznic, odkręciła kurek z wodą i zaczęła robić to co praktycznie każdy człowiek pod prysznicem ,a było to myślenie. 
"-Hmmm...chłopak wyglądał na dość szalonego. W sumie mu się nie dziwię jeżeli sam siedział w takim miejscu z taką ilością książek bez śladu żywej duszy (prócz niego oczywiście). Można powiedzieć ,że mimo tego iż widział mnie w samej bieliźnie i mam ochotę go uderzyć trochę mu współczuję tej samotności...A może by go tak zwerbować do drużyny Elsworda? W sumie każdy z nich ma tam swój cel np. Ara chce uratować swojego brata...On też ma na pewno swój cel który chce osiągnąć. Oczywiście pierwsze muszę go przynajmniej trochę poznać po jeszcze sprowadzę w otoczenie mojego brata jakiegoś pedofila....Elesis proszę ogarnij te swoje dziwne myśli! Może i wygląda na szalonego ale bez przesady..."
Dziewczyna zakręciła wodę, wyszła spod prysznica i podeszła do lustra w ,którym zobaczyła dokładnie co się jej stało. Na jej czole była jedna wielka, krwawa rana (prawdopodobnie stworzona wskutek upadku na ziemię) widok ten lekko ją przestraszył bo po raz pierwszy od walki z tym potężnym demonem kilka lat temu miała do tego stopnia zmasakrowaną buźkę. Na ranę założyła bandaż którym wcześniej obwiną ją białowłosy. Elesis była z lekko zniesmaczona faktem iż będzie musiała ubrać tą samą brudną bieliznę. No chyba ,że ten chłopak ma w zapasie damską bieliznę (w co szczerze wątpiła). I własnie w tym momencie zauważyła ,że nie ma ubrań które mogłaby ubrać na wierzch ."-nie ubiorę przecież już więcej brudnych ubrań na siebie zwłaszcza że się myłam. Gdybym to zrobiła moja kąpiel nie miałaby celu."    Naprawdę chciała już uniknąć wszelkich niezręcznych sytuacji ale jak widać nie wyszło. Dziewczyna dodatkowo zarzuciła na siebie ręcznik i podeszła do wyjścia z łazienki. Odwróciła się upewniając się ,że zostawiła za sobą porządek, wzięła "szpitalne" ubranie i kliknęła na guzik otwierający wyjście z łazienki.W czasie w którym szafa się odsuwała powoli ukazując gigantyczną bibliotekę Elesis pocieszała się myśląc "-przecież to coś w stylu wyjścia na plażę w stroju kąpielowym.Tam tez przecież nikt mnie nie zna. Elesis uspokój się !" kiedy drzwi się otworzyły dziewczyna pewnie wyszła z pomieszczenia i szybkim tempem podeszła do chłopaka siedzącego na jednym z krzeseł i czytającego jakąś książkę. 
-Ej- powiedziała pewnym głosem trącając go w dłoń.
Chłopak zerkną na chwilę na nią po czym przeczytał jeszcze jedno bądź dwa zdania z książki i dopiero wtedy odwrócił się do niej głową. W tym samym momencie krzesło pod białowłosym przechyliło się do tył i już leciał na ziemię kiedy w powietrzu ,dosłownie tuż nad ziemią złapały go jego dynama. Chłopak cały czerwony, leżąc na swoich wynalazkach wykrzyczał ze szczyptą zdziwienia i strachu :
-C-c-co..t-t-ty do cholery robisz ?!
Dopiero wtedy Elesis zorientowała się ,że kiedy chciała złapać chłopaka za ramię i uniknąć jego upadku,ręcznik ,którym była owinięta z niej spadł ukazując jej bieliznę "-Boże bielizna, bielizna, bielizna, skończmy kurna już z ta bielizną!!!"-pomyślała.
-A tak poza tym to mnie przebierałeś więc co ci w tym przeszkadza ?!-wykrzyczała z zakłopotania podnosząc ręcznik.
-Nie ja! To moje dynama! Nie jestem zboczeńcem! -krzyknął- a, tak poza tym to skończ tak stać półnaga- odwrócił się- na czerwonym fotelu są twoje ubrania.
Dziewczyna podbiegła do swoich ubrań zerknęła w stronę chłopaka sprawdzając czy na pewno jest odwrócony i zaczęła się ubierać. Miała ochotę się spalić ze wstydu.


-Jak się nazywasz?-zapytała Elesis ubierając ostatnią pończochę.
-Skoro naprawdę twoja osoba musi wiedzieć to Add -odpowiedział- ,a ty ?
-Elesis -powiedziała uśmiechając się- i przepraszam za tą całą sytuację... 
-Nie przypominaj ,a postaram się zapomnieć -powiedział odwracając się będąc już pewny tego ,że skoro dziewczyna zaczęła rozmowę to znaczy że jest ubrana.
-Mieszkasz sam ?- dopowiedziała chcąc kontynuować rozmowę.
-A co cię to obchodzi ?- syknął mało przyjemnie chłopak.
Widać ,że nie lubi kiedy się za bardzo o niego pyta. Ale dziewczyna się nie poddawała.
-A może byś tak chciał dołączyć do naszej drużyny ? -zapytała podchodząc do Adda.
-Co? -powiedział z lekka zirytowany- po co mi inni ludzie do szczęścia ? A zwłaszcza jeżeli ludzie z tej drużyny są tak samo wścibscy co ty. W ogóle ledwo cię znam Z kogo ona się w ogóle składa ?
-Mojego brata, człowieka z nazo-ręką, elficy, maga, chłopca posługującego się gigantycznym działem, dziewczyny która posługuje się włócznią oraz chyba najbardziej niezwykłego członka tej drużyny - zerknęła na chłopaka którego zaciekawił ten niezwykły członek drużyny- ostatniego Nazoida na świecie Eve .
Chłopak szeroko się uśmiechnął i powiedział : 
-Czemu by nie spróbować ...
Elesis zerkneła na niego lekko zdziwiona jego nagłą zmianą podejścia ale uśmiechneła się i powiedziała:
-Ale pierwsze oddaj mi moją zbroję i miecz!-krzyknęła- czuję się bez nich naga.
-Jestes ostatnia osobą która powinna mówić o braku ubrań - zakpił Add
 "-Coś jest nie tak.Ta jego nagła zmiana podejścia mnie niepokoi. Muszę obserwować Eve dla jej własnego bezpieczeństwa. Jego z resztą też.W średnim stopniu mu ufam"- pomyślała Elesis

Ok troszkę się rozpisałam i mam nadzieję że was nie zanudziłam xD
Jeśli macie jakieś uwagi, walcie śmiało.
Do następnego

sobota, 2 maja 2015

Wstęp

Ok a więc tak oto prezentuje wstęp do mojego opowiadania mam nadzieję ,że się wam spodoba cx
Z góry przepraszam za pojawienie się jakichś błędów
Enjoy.


Po bardzo długim i wyczerpującym ,długoletnim treningu Elesis postanowiła wrócić do Ruben gdzie w obecnej chwili przebywał i jej brat i dom .
-Ciekawe jak teraz wygląda ? - powiedziała do siebie dziewczyna spoglądając na nieco spalone i pomięte zdjęcie chłopca o szkarłatnym kolorze włosów . Szła ona po nieco już wydeptanej ścieżce w środku lasu . Z każdym krokiem poniektóre miejsca zaczęły się jej powoli przypominać. Co chwilę trochę przyśpieszał bo wiedziała ,że jest już coraz bliżej swojego celu. W końcu zaczęła biegnąć ,nie zważając na to że jej wielki miecz przywiązany do jej pleców zaczyna rękojeścią rysować po jej karku.


Biegła tak już dobre pół godziny aż nagle zobaczyła. Jej ukochany dom. Był nieco zaniedbany co raczej jej nie zdziwiło bo w końcu zostawiła go pod opieką dość wybuchowego 13-latka ... A teraz? Ile on ma lat ? Chyba 16.  Zwolniła i powoli podeszła do nieco podrapanych drzwi. Nad niemi wisiał napis "Elsword & Elesis". Przypomniało jej się jak zrobili go w dzieciństwie po czym się pobili... Cóż każdy ma swoje sentymenty. Łza powoli zaczęła się jej kręcić w oku. Dziewczyna delikatnie dotknęła klamki aby otworzyć drzwi. "-A gdyby mu tak zrobić niespodziankę ?"-pomyślała . Z tego co pamięta lubił on spać do 14 z czym miał wielki problem ponieważ na ich wspólne treningi budziła go o 7 nad ranem. "-Jest godzina 11  więc chyba jeszcze śpi...". Dziewczyna po długim namyśle otworzyła drzwi i pierwsze co zobaczyła to jeden WIELKI nieopisany syf w jej ukochanej kuchni połączonej z jadalnią. Wszędzie wisiały jego ubrania nie wspominając już o bieliźnie....
-Zaraz po zrealizowaniu mojego planu muszę tu posprzątać - mruknęła pod nosem spoglądając pedantycznie  na  spleśniałą kanapkę. - Przecież z tego co mi pisał w listach to od czasu ,do czasu odwiedza go jego drużyna... a w tej drużynie są trzy dziewczyny. Naprawdę im to nie przeszkadza ?.
Przez chwilę miała nadzieje ,że gdyby zapowiedział swoją wcześniejsza wizytę to może by posprzątał. Chyba. Kończąc rozmyślać o wszechobecnym bałaganie zwinnie unikając wdepnięcia w nieokreśloną fioletową substancję na podłodze przeszła do drzwi od sypialni. Powoli uchyliła drzwi ,które dość donośnie zaskrzypiały (czego naprawdę nie chciała). Ku jej zdziwieniu hałas ten ledwo go ruszył. Najbardziej zdziwiło ją ,że w sypialni było czysto..."-Ciekawe co z łazienką?"-pomyślała.
Po cichu podeszła do łóżka i ujrzała swojego najukochańszego brata. Miała ochotę po prostu go przytulić i tak wła...-"Nie! Zrealizuję mój szatański plan i go przestraszę."-zaprzeczyła swoimi myślami. Powoli odwróciła go na plecy (ten to ma sen..) i stanęła tuż nad łóżkiem i zawisła swoją twarzą nad jego. Powoli podniosła rękę i palcem wskazującym dźgnęła go w policzek.
Nagle jego oczy się otworzyły. Teraz nadeszła główna część planu a jest nią-
-Bu ! -Krzyknęła z uśmiechem prosto w twarz Elsa.
-AAAA!-Elsword odruchowo przeturlał się na bok pod ścianę z dala od zagrożenia.- Elesis ?! Co tu do świętej Kapłanki Wiatru robisz ?! - Krzyknął nie wiedząc jakiego wyrazu twarzy użyć bo płakał ,śmiał się i jeszcze do tego był ostro zdziwiony. Elesis przez śmiech ledwo oddychała gdy nagle poczuła na swojej piersi czyjąś głowę. To Elsword się do niej przytulał. Dziewczyna się uśmiechnęła i tez się do niego przytuliła.
-Nigdy więcej mnie nie zostawiaj- powiedział przez łzy Elsword.
-Spokojnie nie zostawię- uśmiechnęła się z łzami w oczach- chyba ,że nie zmieszczę się tu z tymi śmieciami...-powiedziała śmiejąc się.

(...)- i mniej więcej to teraz tak wygląda- powiedziała Elesis wycierając ostatni talerz na którym wcześniej leżał jakiś długowieczny naleśnik.
- A własnie ! Ostatnio w krypcie jest spora nadwyżka demonów.-Powiedział Els-Może by tam tak posprzątać? Przy okazji sprawdzisz moje umiejętności.-powiedział.
-Jasne tylko pierwsze pościeraj tą fioletowa substancję- powiedziała Elesis- A tak właściwie co to jest ?- Zapytała go o to męczące ją przez długi czas pytanie.
-To jeden z nieudanych eksperymentów Reny, Aishy i Ary - powiedział- Rena i Ara po prostu chciały dodać truciznę do swoich broni ,a to dziecko Aisha musiała się oczywiście za to zabrać....
-Oj nie przesadzaj. Z resztą pamiętaj ,że "kto się czubi ten się lubi".-powiedziała spoglądając z uśmiechem na Elsworda który z powodu rumieńców spuścił głowę w kierunku podłogi.
-A poza tym....-CZEKAJ CZY TY MIESZKAŁEŚ Z TRUCIZNĄ NA PODŁODZE ?-wykrzyczała dziewczyna.-Mam nadzieję że te demony z krypty do których za chwilę idziemy mocno ci biznes spiorą. A teraz ubieraj zbroję idziemy!
-Aye! Tylko zostawię kartkę ,że wychodzę z tobą do krypty bo moi przyjaciele zaraz wrócą i będą się o mnie martwić.
-Ok tylko szybko- mruknęła dziewczyna odwijając materiał z jej miecza.


Miejsce to było wręcz odcięte od słońca i wszelkiego światła . Trawa (jeżeli jakaś się znalazła) była wysuszona i wyblakła. Pomiędzy dwoma drzewami była mała ceglana budowla wyglądająca jak magazynek na akcesoria ogrodnicze. Mimo swojego niepozornego wyglądu było to wejście do krypty. Szaro-fioletowe niebo dodawało mroczności temu miejscu. Obecność mrocznego Eldrytu była wręcz namacalna. Rodzeństwo stanęło przed wejściem i wtedy Elesis wytłumaczyła Elswordowi swój plan,
-Kilka metrów od wejścia jest rozgałęzienie dróg. Ja pójdę lewą ,a ty prawą. Spotkamy się w centrum krypty przy wyważonych kamiennych wrotach tam wytłumaczę dalszą cześć planu.
-Dobra. Powodzenia - powiedział Elsword z uśmiechem.Po czym pobiegł w kierunku ryków demonów.
Elesis nie chcąc być gorsza pobiegła w swoim kierunku. Nagle zobaczyła demony. Było ich dość sporo "-ale co to dla mnie?"-pomyślała i ruszyła na nich z mieczem.
-Miecz Zwycięstwa !- Krzyknęła uderzając swoim mieczem w ziemię tworząc pęknięcia. Jej Cleymore zaczął się powoli spowijać jasną aurą po czym zamienił się w gigantyczny miecz którym dziewczyna ścierała swoich wrogów na pył. Mimo wielokrotnego powiększenia jej miecza ,fakt ten nie zniechęcił jej wrogów ,a nawet bardziej zachęcił do ataku. Demony powoli padały na ziemię ale jak by na zawołanie kiedy jeden upadał przychodziła dwójka nowych i jeszcze bardziej agresywnych. Nagle dziewczyna zobaczyła fioletowy błysk w kacie jej oka...To nie mógł być demon-alchemik ich magia jest zimna i wręcz przenikliwa. To światło było inne. Wypełnione energią i jaskrawe. Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła czyjąś sylwetkę otoczoną jakąś nazo-technologią. Widok ten ją zdekoncentrował i zmusił do odwrócenia uwagi od wroga.
Nim się obejrzała poczuła twarde i przepełnione mroczną energią uderzenie w głowę. Padła na ziemię . Zdążyła tylko cicho wymamrotać:
-T-to...to...Diuter...- Po tym zdaniu jej zacisk na rękojeści miecza się obluzował ,a ona sama straciła przytomność.


Oki to na razie tyle mam nadzieję ,że ten wstęp was zachęci do czytania dalszych rozdziałów i ogólnie się wam spodobał :)
Do następnego :D