*Elesis*
Wczoraj wieczorem wróciłam nieco zmartwiona do domu i zasnęłam. Postanowiłam jednak być zgodna z wolom Add'a i nie iść za nim dłużej. Z resztą pewnie sam też już wrócił...
Była chyba godzina 10..mniej więcej. Umiejscowienie mojego miejsca spoczynku sprawiało ,że słońce dawało mi po oczach od samego rana, przez co byłam strasznie niewyspana. Usiadłam powoli na łóżku spuszczając nogi na ziemię i rozciągnęłam się leniwie. Mieliśmy dziś w planach wyruszać dalej w drogę ,w końcu Ranox same się nie uratuje.
Ubrałam się szybko i wyszłam przed -od niedawna- najmowany budynek czekając na resztę. Usiadłam na ławce i położyłam swój Claymore na kolanach przejeżdżając po nim dłońmi. Drużyna zaczęła się powoli zbierać tylko wydaje mi się ,jakby kogoś brakowało.
-Co on sobie myśli? Ustalone było ,że dziś wyruszamy w podróż aby kontynuować naszą misję.- Powiedziała lekko podburzona Eve ,krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Spokojnie -Raven ją szczochrał ,co ją jeszcze bardziej zirytowało- zaraz powinien się pojawić.
-Elesis, może wiesz ,czy coś się stało?- Ara podeszła do mnie nieco zmartwiona.
Czułam się w tej sytuacji trochę dziwnie. Nie wiedziałam czy powinnam mówić im ,że zeszłej nocy białowłosy zmierzał w kierunku lasu.Wstałam ,wzdychając i zawiesiłam swój ukochany miecz na plecach.
-Wczoraj..-przełknęłam ślinę aby zabrzmieć normalnie mówiąc to.- widziałam Add'a jak wychodził z mieszkania, więc za nim poszłam ,doprowadził mnie do lasu, i w tamtym momencie chyba mnie wyczuł i kazał wracać do was. Mogłam za nim pójść..-dopiero teraz dotarło do mnie ,że mogło mu się coś stać. Spał kilka dni ,nagle się przebudził i bez szwanku stanął na nogi.
-Fakt mogłaś... Ale przeszłości nie zmienimy. Myślę ,że na daną chwilę musimy zmienić cel naszej misji i znaleźć naszego przyjaciela.
-Hai !- Odpowiedziała zsynchronizowana większość ,co stało się w pewnym momencie troszkę straszne. Ruszyliśmy spokojnym ,ale tez i nie za wolnym tempem z Eun na czele, aby szła za jego zapachem.
*???*
Było ciemno ,ale w sumie nic nowego. Obracałem się powoli na swoim fotelu w prawo i lewo, delikatnie odpychając się nogą od płytek. Jedyna wiązka światła ,która przecinała mój gabinet ,jak mi miejsce pracy ,była mała szczelina w rolecie okiennej. Ten idiota jak zwykle się spóźniał ,przez co miałem ochotę urządzić mu jakąś chłostę czy coś.
-Jeśli ten śmieć nie przyjdzie tu w ciągu ,kilku następnych minut, nie będzie miał już prawa obcowania w tym miejscu- powiedziałem do siebie z czystego przyzwyczajenia. Nie lubię przesadnej ciszy ,a tak to przynajmniej mam okazję usłyszeć kogoś inteligentego.
W pewnym momencie drzwi dwuskrzydłowe otworzyły się ze skrzypem.
-Już jestem, przepraszam za spóźnienie.
Wut? Ta druga osoba jest dość... Dziwna? Ale wiesz. Ja chce więcej!
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń