Oto nowy rozdział, z góry przepraszam za błędy ortograficzne jak i stylistyczne :|
*Rena*
Minął już prawie miesiąc od kiedy miejsce miały te dziwaczne wydarzenia. Przez stan naszej drużyny zmuszeni byliśmy cofnąć się do miasta. Większość , która nie poszła się przejść przesiadywała włącznie ze mną w salonie. Było gorąco, nawet jak na miasto pokryte popiołem. Elsword leżał rozłożony „plackiem” na kanapie z twarzą na podłokietniku, Aisha korzystając ze swoich mocy nieco chłodziła pomieszczenie ,a ja wraz z Lu i Cielem który chyba przysnął siedzieliśmy na fotelach przy stole. Napiłam się wody i zaczęłam głowić gdzie polazł Raven… W zasadzie Ara, Chung i reszta też gdzieś poszli ale ostatnio mam wrażenie ,że on mnie unika.
W Pewnym momencie moje myśli przerwał dziecięcy głos.
-Rena… -Lu siedząc na kolanach Ciela ,chyba przed chwilą się obudziła ze swojej popołudniowej drzemki.
Odłożyłam szklankę.
-Tak? –uśmiechnęłam się patrząc na kilka białych kosmyków włosów na jej głowie, które postanowiły odmówić posłuszeństwa.
-Mam wyrzuty sumienia…- wiadome było ,że dziewczynka chce kontynuować ale raczej nie chciałam ,aby jeszcze bardziej się dołowała.
-Add jest silny. I uparty jak osioł. Nie sądzę aby coś takiego, jak ten „pasożyt”… w sumie nawet nie wiem jak to poprawnie określić mu coś zrobił. Za niedługo się obudzi. –Uśmiechnęłam się szerzej żeby poprawić humor Lu ale coś nie wyszło. W tym samym czasie zobaczyłam jak Aisha uderzyła Elsworda w głowę ,swoją różdżką co jeszcze bardziej wzmocniło mój uśmiech.
-Nie chodzi mi o Add’a- Opuściła wzrok.
W tamtym momencie mnie nieco zatkało. Przecież to Add jest w śpiączce. Miałam napływ różnych myśli ,które miały mi pomóc w dowiedzeniu się o co chodzi demonowi ale wysoka temperatura ograniczała mnie do policzenia, do pięćdziesięciu.
-Skoro nie o niego ,to o kogo? –wzięłam łyk wody.
-Znaczy… o Add’a oczywiście też się martwię ,ale Elesis. Nie znam jej długo ,ale mogę stwierdzić ,że nie jest specjalnie szczęśliwa z tego powodu. Jest przygaszona i wydaje mi się ,że smutna. –Lu spuściła nóżki z kolan Jej Lokaja i zaczęła nimi machać.
*Aisha*
Siedziałam na krańcu kanapy bo ten pustak rozłożył się na całą kanapę. Rena i Lu rozmawiały w sprawie Add’a ,postanowiłam jakoś delikatnie obudzić tego pajaca ,żeby nie przerywać dziewczynom rozmowy.
-Elsword ,wstawaj! –zamachnęłam się lekko i uderzyłam go w ten zakuty łeb różdżką.
-CO…? BIJĄ SIĘ?! GDZIE ONI?! TEŻ CHCĘ! –rudzielec zerwał się do siadu i otworzył nagle oczy. Podskoczyłam i rzuciłam się mu na nogi ,żeby zatkać mu usta, ale oczywiście nie podziałało.
-Sfo lobiss?! Ciensska jesstes oklopniee!! –ugryzł mnie w rękę ale nie miałam zamiaru dać za wygraną.
-Cicho…! -krzyknęłam. Troszkę. Naprawdę tylko trochę. Ten idiota zaczął mi lizać rękę. OHYDA!
-Fu !! –oderwałam rękę od jego ust i wytarłam mu mokrą dłoń o czoło. Ten raczej nie przejął się specjalnie swoimi zarazkami i zdążył mnie jeszcze uciszyć. Pfff bezczelny gówniarz.
*Elsword*
Chciałem przetrwać swoją popołudniową drzemkę ,ale po co!! Ta wściekła dziewczynka mnie zaatakowała! Gaaah! Wyspać się człowiek już nie może…
W którymś momencie zacząłem się wsłuchiwać w rozmowę elfki i demona. Przez to ,że ta idiotka się tak wydzierała nie byłem w stanie usłyszeć całej rozmowy ale wiem tyle ,że Lu martwi się o moją siostrę, która martwi się o Add’a. Meeeh dziwni ci ludzie. Elfka w pewnym momencie zakomunikowała nam ,że idzie poszukać Ravena. Moje nogi zaczęły mi powoli cierpnąć.
-Aisha złaź ,odcinasz mi dopływ krwi swoim ciężkim dupskiem! –starałem się wyciągnąć nogi spod jej tyłka.
-SUGERUJESZ ŻE JESTEM GRUBA?! – naburmuszyła się i jak na na złość jeszcze bardziej rozsiadła się na moich biednych nogach. Świecie czemu mnie tak nienawidzisz? Naszą niesamowitą konwersację przerwał nam śmiech białowłosej demonicy.
-Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo…- Leżała brzuchem na kolanach swojego nadal śpiącego Lokaja i opierała łokcie o podłokietnik fotela. Tego było za wiele.
-Cooo…?! Ja z nim?! WYKLUCZONE –Aisha wyrwała się pierwsza do odpowiedzi. Przynajmniej w tym się z tą idiotką zgadzamy.
-Kto się czubi ten się lubi~ –Lu zeskoczyła ze swojego „fotela” i imieniu Ciel i pomaszerowała do wyjścia.- Zaproście mnie na ślub! Idę pomóc Renie w szukaniu Ravena. –machnęła ręką i zatrzasnęła za sobą drzwi. Dziwi mnie jaki Ciel ma stalowy sen. Świat mógłby się rozpadać ,a on i tak śpi. To nasuwa jakiś pomysł…
zerknąłem na Aishę ,ta pewnie już wiedziała co planowałem. Fioletowo-włosa pobiegła szybko do swojego pokoju i wróciła z markerem. Gihi.
Po półgodzinnym kursie wizażu ten gnom postanowił zabrać głos.
-Może pójdziesz do Elesis? Może uda ci się jej poprawić humor… Jesteście rodzeństwem ,potrzebuje cię.
-Skoro tak mówisz. – Fakt. Myślałem o tym wcześniej ale myślałem ,że Elesis da sobie radę. Jest dość silna. No dobra bardzo silna. Wstałem i udałem się do pokoju w ,którym leżał Add. - Nie ogarniam dziewczyn..
*Elesis*
Chłopak zmarszczył brew ,a na jego twarzy ukazał się grymas. Przewróciłam mokry kawałek materiału na jego czole ,aby zimniejsza strona dotykała jego głowy. Może mu się coś śni?
Obudź się wreszcie ,ile można leżeć… Złapałam za jego dłoń która wręcz promieniowała ciepłem. Mimo to był bledszy niż zwykle ,a fioletowa skaza na jego policzku nadal była tak jaskrawa jak zwykle.
Martwię się o niego… przysunęłam swoje krzesło bliżej łóżka białowłosego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Przymknęłam oczy.
-Mam nadzieję ,że nie jesteś tym przypadkiem osoby ,która podczas śpiączki wie co się z nim dzieje- zaśmiałam się i uderzyłam lekko piąstką w jego biodro. Jeśli by mi to wypominał to bym go zatłukła. Dobra. Add mnie irytuje, poza tym jest niemoralny i zboczony. Każdą możliwą sytuację sprowadza tak ,aby coś przeciwko niemu mu sprzyjało. Poza tym uwielbia się nade mną pastwić ,w sumie dłużna mu nie pozostaję ale przecież muszę zachować energię na demony. Pomijając jego dziwne zachowania ,jest naprawdę świetny i brakuje mi go ,nawet jeśli ciągle tu jest. Choć nieobecny..
Drzwi w pewnym momencie lekko się uchyliły a do pomieszczenia wparował Elsword.
-Cześć Siostra- uśmiechnął się i podszedł. Heh. Cały on nigdy nie spyta czy przeszkadza, czy nie. Moja krew. Puściłam rękę Add’a i podniosłam głowę.
-Yo –uśmiechnęłam się. – stało się coś? –Elsword zmarszczył brew. Sukinkot za dobrze mnie zna.
-Nie wymuszaj uśmiechu ,przecież wiesz ,że w stosunku do mnie nic ci to nie da –wziął krzesło i postawił je obok mojego, po czym usiadł.- Nie możesz się tak zamartwiać. Może nie będę pierwszym ,który ci to mówi ,ale wiedz ,że Add jest silny i za niedługo się obudzi.
-Chciałabym wierzyć ,że tak będzie. Wiem ,że jest silny i dlatego to mnie tak martwi jego śpiączka. Przecież wiesz ,że z większości ,z bojów wychodzi ledwo z zadrapaniem… Dlatego mnie martwi jego stan. Nigdy go takiego nie widziałam. –w pewnym momencie zaczęłam się wgapiać w Elsa.
-Rozumiem ,ale przecież wiesz ,ze nie lubi jak robi się z niego ofiary. Nie powinnaś się mimo to tak zamartwiać. Siedzisz w tym pokoju praktycznie cały dzień… no dobra. Ty tu śpisz! Kobieto ogarnij się :| !- złapał mnie za ramiona i nimi zatrząsł.
-Martwię się. Nic nie poradzę..-oczy zaczęły mi się szklić więc go przytuliłam ,żeby nic nie widział.
-Kochasz go. –objął mnie i powiedział poważnym tonem. Co to to nie braciszku!
-Nie pozwalaj sobie! –cofnęłam rękę swoją rękę z jego ramienia i pociągnęłam go za nos.
-A ,tak nie jest? –złapał się za nos i syknął- nawet mną się tak nie przejmowałaś jak byłem chory ,WYRODNA SIOSTRO.
Odsunęłam się od niego.
-Co?! Sugerujesz mi ,że o ciebie nie dbam? Chcesz się bić karle~!? –uderzyłam go lekko pięścią w ramię.
-Dawaj marchewko –Odparł z pockerfacem, który wyglądał tak komicznie ,że nie dałam rady. Dobra ma mnie. Śmieje się. Ale za tą marchewkę mu się dostanie.
-Odszczekaj to hobbicie – odpowiedziałam z wyszczerzem
Elsword już miał coś mówić kiedy usłyszeliśmy krzyki.
-RATUNKUUU!! –Do pokoju wpadła Aisha i rzuciła się w naszym kierunku. Nim się obejrzałam ,ja ,Elsword, Aisha i krzesła leżeliśmy na ziemi. Fioletowo-włosa schowała się za moimi ramionami.
-Ukryjcie mnie! On nadchodzi! –wydyszała dziewczyna. Nie wiedziałam za Chiny ludowej o co chodzi ale chyba się bała.
-ZATŁUKĘ WAS! –w salonie rozbrzmiał głos Ciela ,który po chwili znalazł się w tym samym pokoju co my. Nie mogłam się powstrzymać. Na jego twarzy było widać prawdopodobnie efekt twórczości Aishy i Elsa. Lokaj Lu miał iście Hitlerowski wąs ,na wargach, optycznie powiększonych bardzo (NIE)subtelną kreską wykonaną markerem widniały serduszka ,dzieciaki pomogły mu także zapuścić piękną krzaczastą monobrew nad nosem ,a na powiekach Niebiesko-włosego widniała druga para oczu.
Mężczyzna podszedł do nas i uklęknął na kolana ,aby znaleźć się na wysokości Aishy i Elsworda. Ja sama turlałam się ze śmiechu jak opętana. Dzieciaki za to miały chyba przerąbane.
*Ciel*
Lu pozwoliła mi udać się na jakąś dłuższą drzemkę bo oznajmiła ,że da sobie radę sama na dzień dzisiejszy. Liczyłem szczerze powiedziawszy na święty spokój… Ale przecież po co to komu! Nawet nie chcę wiedzieć jak komicznie to wyglądało. Wbiegłem do pokoju w którym się ukryła ta dwójka. Ma się rozumieć ,że nie chciałem im nic zrobić ale zabawnie uciekali. Gihi. Byli schowani za Elesis ,a konkretnie to Aisha bo Elsword jeszcze nie ogarnął. Zniżyłem się do ich poziomu i podszedłem na czworaka. Wystawiłem ręce w stronę Elsworda z zagiętymi palcami powoli zbliżającymi się do jego twarzy. Widok ich twarzy był bezcenny.
-Gryyyyyhh- wydałem taki bliżej nieokreślony dźwięk nienawiści po czym, widząc duszącą się ze śmiechu Elesis sam nie wytrzymałem. Dzieciaki przez dłuższą chwilę milczały po czym również parsknęły śmiechem.
-Jesteście okropni…- powiedziała czerwono włosa wstając i chwiejąc się dalej ze śmiechu. Podeszła do mnie i podała rękę.- Chodź pomogę ci to jakoś zmyć, chyba, że podoba ci się tego typu twórczość.
-Myślę ,że skorzystam –zasłoniłem usta cały czas się śmiejąc po czym wstałem z jej pomocą i poszedłem za nią. Zmywanie tych markerów było mega bolesne. Nie polecam.
*Elesis*
Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Dostałam wreszcie swojej upragnionej kawy ,zaraz po tym jak pomogłam usunąć Cielowi marker z twarzy. Przyznam ,że niebiesko włosy robi ją wyśmienitą.
-Cieszę się ,że wreszcie wyszłaś z tamtego pokoju –powiedziała Ara głaszcząc Eun, która trzymała swoją smukłą głowę na kolanach dziewczyny.
-W zasadzie to czyjaś zasługa.- uśmiechnęłam się i wzięłam łyk kawy.
-Elesis!!- usłyszałam krzyk Lu z pokoju Add’a. Dostałam w tamtym momencie palpyfikacji serca. Kaszel chłopaka spowodował ,że wyplułam kawę która właśnie była w moich ustach.- Budzi się!! –dokończyła Lu.
*Rena*
Minął już prawie miesiąc od kiedy miejsce miały te dziwaczne wydarzenia. Przez stan naszej drużyny zmuszeni byliśmy cofnąć się do miasta. Większość , która nie poszła się przejść przesiadywała włącznie ze mną w salonie. Było gorąco, nawet jak na miasto pokryte popiołem. Elsword leżał rozłożony „plackiem” na kanapie z twarzą na podłokietniku, Aisha korzystając ze swoich mocy nieco chłodziła pomieszczenie ,a ja wraz z Lu i Cielem który chyba przysnął siedzieliśmy na fotelach przy stole. Napiłam się wody i zaczęłam głowić gdzie polazł Raven… W zasadzie Ara, Chung i reszta też gdzieś poszli ale ostatnio mam wrażenie ,że on mnie unika.
W Pewnym momencie moje myśli przerwał dziecięcy głos.
-Rena… -Lu siedząc na kolanach Ciela ,chyba przed chwilą się obudziła ze swojej popołudniowej drzemki.
Odłożyłam szklankę.
-Tak? –uśmiechnęłam się patrząc na kilka białych kosmyków włosów na jej głowie, które postanowiły odmówić posłuszeństwa.
-Mam wyrzuty sumienia…- wiadome było ,że dziewczynka chce kontynuować ale raczej nie chciałam ,aby jeszcze bardziej się dołowała.
-Add jest silny. I uparty jak osioł. Nie sądzę aby coś takiego, jak ten „pasożyt”… w sumie nawet nie wiem jak to poprawnie określić mu coś zrobił. Za niedługo się obudzi. –Uśmiechnęłam się szerzej żeby poprawić humor Lu ale coś nie wyszło. W tym samym czasie zobaczyłam jak Aisha uderzyła Elsworda w głowę ,swoją różdżką co jeszcze bardziej wzmocniło mój uśmiech.
-Nie chodzi mi o Add’a- Opuściła wzrok.
W tamtym momencie mnie nieco zatkało. Przecież to Add jest w śpiączce. Miałam napływ różnych myśli ,które miały mi pomóc w dowiedzeniu się o co chodzi demonowi ale wysoka temperatura ograniczała mnie do policzenia, do pięćdziesięciu.
-Skoro nie o niego ,to o kogo? –wzięłam łyk wody.
-Znaczy… o Add’a oczywiście też się martwię ,ale Elesis. Nie znam jej długo ,ale mogę stwierdzić ,że nie jest specjalnie szczęśliwa z tego powodu. Jest przygaszona i wydaje mi się ,że smutna. –Lu spuściła nóżki z kolan Jej Lokaja i zaczęła nimi machać.
*Aisha*
Siedziałam na krańcu kanapy bo ten pustak rozłożył się na całą kanapę. Rena i Lu rozmawiały w sprawie Add’a ,postanowiłam jakoś delikatnie obudzić tego pajaca ,żeby nie przerywać dziewczynom rozmowy.
-Elsword ,wstawaj! –zamachnęłam się lekko i uderzyłam go w ten zakuty łeb różdżką.
-CO…? BIJĄ SIĘ?! GDZIE ONI?! TEŻ CHCĘ! –rudzielec zerwał się do siadu i otworzył nagle oczy. Podskoczyłam i rzuciłam się mu na nogi ,żeby zatkać mu usta, ale oczywiście nie podziałało.
-Sfo lobiss?! Ciensska jesstes oklopniee!! –ugryzł mnie w rękę ale nie miałam zamiaru dać za wygraną.
-Cicho…! -krzyknęłam. Troszkę. Naprawdę tylko trochę. Ten idiota zaczął mi lizać rękę. OHYDA!
-Fu !! –oderwałam rękę od jego ust i wytarłam mu mokrą dłoń o czoło. Ten raczej nie przejął się specjalnie swoimi zarazkami i zdążył mnie jeszcze uciszyć. Pfff bezczelny gówniarz.
*Elsword*
Chciałem przetrwać swoją popołudniową drzemkę ,ale po co!! Ta wściekła dziewczynka mnie zaatakowała! Gaaah! Wyspać się człowiek już nie może…
W którymś momencie zacząłem się wsłuchiwać w rozmowę elfki i demona. Przez to ,że ta idiotka się tak wydzierała nie byłem w stanie usłyszeć całej rozmowy ale wiem tyle ,że Lu martwi się o moją siostrę, która martwi się o Add’a. Meeeh dziwni ci ludzie. Elfka w pewnym momencie zakomunikowała nam ,że idzie poszukać Ravena. Moje nogi zaczęły mi powoli cierpnąć.
-Aisha złaź ,odcinasz mi dopływ krwi swoim ciężkim dupskiem! –starałem się wyciągnąć nogi spod jej tyłka.
-SUGERUJESZ ŻE JESTEM GRUBA?! – naburmuszyła się i jak na na złość jeszcze bardziej rozsiadła się na moich biednych nogach. Świecie czemu mnie tak nienawidzisz? Naszą niesamowitą konwersację przerwał nam śmiech białowłosej demonicy.
-Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo…- Leżała brzuchem na kolanach swojego nadal śpiącego Lokaja i opierała łokcie o podłokietnik fotela. Tego było za wiele.
-Cooo…?! Ja z nim?! WYKLUCZONE –Aisha wyrwała się pierwsza do odpowiedzi. Przynajmniej w tym się z tą idiotką zgadzamy.
-Kto się czubi ten się lubi~ –Lu zeskoczyła ze swojego „fotela” i imieniu Ciel i pomaszerowała do wyjścia.- Zaproście mnie na ślub! Idę pomóc Renie w szukaniu Ravena. –machnęła ręką i zatrzasnęła za sobą drzwi. Dziwi mnie jaki Ciel ma stalowy sen. Świat mógłby się rozpadać ,a on i tak śpi. To nasuwa jakiś pomysł…
zerknąłem na Aishę ,ta pewnie już wiedziała co planowałem. Fioletowo-włosa pobiegła szybko do swojego pokoju i wróciła z markerem. Gihi.
Po półgodzinnym kursie wizażu ten gnom postanowił zabrać głos.
-Może pójdziesz do Elesis? Może uda ci się jej poprawić humor… Jesteście rodzeństwem ,potrzebuje cię.
-Skoro tak mówisz. – Fakt. Myślałem o tym wcześniej ale myślałem ,że Elesis da sobie radę. Jest dość silna. No dobra bardzo silna. Wstałem i udałem się do pokoju w ,którym leżał Add. - Nie ogarniam dziewczyn..
*Elesis*
Chłopak zmarszczył brew ,a na jego twarzy ukazał się grymas. Przewróciłam mokry kawałek materiału na jego czole ,aby zimniejsza strona dotykała jego głowy. Może mu się coś śni?
Obudź się wreszcie ,ile można leżeć… Złapałam za jego dłoń która wręcz promieniowała ciepłem. Mimo to był bledszy niż zwykle ,a fioletowa skaza na jego policzku nadal była tak jaskrawa jak zwykle.
Martwię się o niego… przysunęłam swoje krzesło bliżej łóżka białowłosego i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Przymknęłam oczy.
-Mam nadzieję ,że nie jesteś tym przypadkiem osoby ,która podczas śpiączki wie co się z nim dzieje- zaśmiałam się i uderzyłam lekko piąstką w jego biodro. Jeśli by mi to wypominał to bym go zatłukła. Dobra. Add mnie irytuje, poza tym jest niemoralny i zboczony. Każdą możliwą sytuację sprowadza tak ,aby coś przeciwko niemu mu sprzyjało. Poza tym uwielbia się nade mną pastwić ,w sumie dłużna mu nie pozostaję ale przecież muszę zachować energię na demony. Pomijając jego dziwne zachowania ,jest naprawdę świetny i brakuje mi go ,nawet jeśli ciągle tu jest. Choć nieobecny..
Drzwi w pewnym momencie lekko się uchyliły a do pomieszczenia wparował Elsword.
-Cześć Siostra- uśmiechnął się i podszedł. Heh. Cały on nigdy nie spyta czy przeszkadza, czy nie. Moja krew. Puściłam rękę Add’a i podniosłam głowę.
-Yo –uśmiechnęłam się. – stało się coś? –Elsword zmarszczył brew. Sukinkot za dobrze mnie zna.
-Nie wymuszaj uśmiechu ,przecież wiesz ,że w stosunku do mnie nic ci to nie da –wziął krzesło i postawił je obok mojego, po czym usiadł.- Nie możesz się tak zamartwiać. Może nie będę pierwszym ,który ci to mówi ,ale wiedz ,że Add jest silny i za niedługo się obudzi.
-Chciałabym wierzyć ,że tak będzie. Wiem ,że jest silny i dlatego to mnie tak martwi jego śpiączka. Przecież wiesz ,że z większości ,z bojów wychodzi ledwo z zadrapaniem… Dlatego mnie martwi jego stan. Nigdy go takiego nie widziałam. –w pewnym momencie zaczęłam się wgapiać w Elsa.
-Rozumiem ,ale przecież wiesz ,ze nie lubi jak robi się z niego ofiary. Nie powinnaś się mimo to tak zamartwiać. Siedzisz w tym pokoju praktycznie cały dzień… no dobra. Ty tu śpisz! Kobieto ogarnij się :| !- złapał mnie za ramiona i nimi zatrząsł.
-Martwię się. Nic nie poradzę..-oczy zaczęły mi się szklić więc go przytuliłam ,żeby nic nie widział.
-Kochasz go. –objął mnie i powiedział poważnym tonem. Co to to nie braciszku!
-Nie pozwalaj sobie! –cofnęłam rękę swoją rękę z jego ramienia i pociągnęłam go za nos.
-A ,tak nie jest? –złapał się za nos i syknął- nawet mną się tak nie przejmowałaś jak byłem chory ,WYRODNA SIOSTRO.
Odsunęłam się od niego.
-Co?! Sugerujesz mi ,że o ciebie nie dbam? Chcesz się bić karle~!? –uderzyłam go lekko pięścią w ramię.
-Dawaj marchewko –Odparł z pockerfacem, który wyglądał tak komicznie ,że nie dałam rady. Dobra ma mnie. Śmieje się. Ale za tą marchewkę mu się dostanie.
-Odszczekaj to hobbicie – odpowiedziałam z wyszczerzem
Elsword już miał coś mówić kiedy usłyszeliśmy krzyki.
-RATUNKUUU!! –Do pokoju wpadła Aisha i rzuciła się w naszym kierunku. Nim się obejrzałam ,ja ,Elsword, Aisha i krzesła leżeliśmy na ziemi. Fioletowo-włosa schowała się za moimi ramionami.
-Ukryjcie mnie! On nadchodzi! –wydyszała dziewczyna. Nie wiedziałam za Chiny ludowej o co chodzi ale chyba się bała.
-ZATŁUKĘ WAS! –w salonie rozbrzmiał głos Ciela ,który po chwili znalazł się w tym samym pokoju co my. Nie mogłam się powstrzymać. Na jego twarzy było widać prawdopodobnie efekt twórczości Aishy i Elsa. Lokaj Lu miał iście Hitlerowski wąs ,na wargach, optycznie powiększonych bardzo (NIE)subtelną kreską wykonaną markerem widniały serduszka ,dzieciaki pomogły mu także zapuścić piękną krzaczastą monobrew nad nosem ,a na powiekach Niebiesko-włosego widniała druga para oczu.
Mężczyzna podszedł do nas i uklęknął na kolana ,aby znaleźć się na wysokości Aishy i Elsworda. Ja sama turlałam się ze śmiechu jak opętana. Dzieciaki za to miały chyba przerąbane.
*Ciel*
Lu pozwoliła mi udać się na jakąś dłuższą drzemkę bo oznajmiła ,że da sobie radę sama na dzień dzisiejszy. Liczyłem szczerze powiedziawszy na święty spokój… Ale przecież po co to komu! Nawet nie chcę wiedzieć jak komicznie to wyglądało. Wbiegłem do pokoju w którym się ukryła ta dwójka. Ma się rozumieć ,że nie chciałem im nic zrobić ale zabawnie uciekali. Gihi. Byli schowani za Elesis ,a konkretnie to Aisha bo Elsword jeszcze nie ogarnął. Zniżyłem się do ich poziomu i podszedłem na czworaka. Wystawiłem ręce w stronę Elsworda z zagiętymi palcami powoli zbliżającymi się do jego twarzy. Widok ich twarzy był bezcenny.
-Gryyyyyhh- wydałem taki bliżej nieokreślony dźwięk nienawiści po czym, widząc duszącą się ze śmiechu Elesis sam nie wytrzymałem. Dzieciaki przez dłuższą chwilę milczały po czym również parsknęły śmiechem.
-Jesteście okropni…- powiedziała czerwono włosa wstając i chwiejąc się dalej ze śmiechu. Podeszła do mnie i podała rękę.- Chodź pomogę ci to jakoś zmyć, chyba, że podoba ci się tego typu twórczość.
-Myślę ,że skorzystam –zasłoniłem usta cały czas się śmiejąc po czym wstałem z jej pomocą i poszedłem za nią. Zmywanie tych markerów było mega bolesne. Nie polecam.
*Elesis*
Siedzieliśmy wszyscy w salonie. Dostałam wreszcie swojej upragnionej kawy ,zaraz po tym jak pomogłam usunąć Cielowi marker z twarzy. Przyznam ,że niebiesko włosy robi ją wyśmienitą.
-Cieszę się ,że wreszcie wyszłaś z tamtego pokoju –powiedziała Ara głaszcząc Eun, która trzymała swoją smukłą głowę na kolanach dziewczyny.
-W zasadzie to czyjaś zasługa.- uśmiechnęłam się i wzięłam łyk kawy.
-Elesis!!- usłyszałam krzyk Lu z pokoju Add’a. Dostałam w tamtym momencie palpyfikacji serca. Kaszel chłopaka spowodował ,że wyplułam kawę która właśnie była w moich ustach.- Budzi się!! –dokończyła Lu.
Biedny Ciel i ADD... Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńMyślę ,że w ciągu dwóch kolejnych tygodni powinny się pojawić kolejne rozdziały ,bo obecnie nie mam za dużo czasu :<
Usuń-Agostina dodała nowy?
OdpowiedzUsuń-Nie... pisała,że w ciągu dwóch tygodni będzie kilka...
-A jest??
-Nic.
-A ile mineło? xD
-Trzy. Popadnę w depresje.
-Ty mi tu nie popadaj xD
Napisz następny 3:
kiedy dodasz nowy rozdział?
OdpowiedzUsuń